09 kwietnia odbył się koncert w Filharmonii Krakowskiej im. Karola Szymanowskiego, gdzie wystąpił Estas Tonne we własnej osobie wraz z trzema towarzyszkami – pięknymi, błyszczącymi gitarami. To osobowość, która swoją muzyką chce, aby słuchacz poznał swoje wnętrze, dostrzegł otaczające nas piękno oraz poczuł swobodę i doświadczył transformacji.
Estas Tonne rozpoczął koncert od stwierdzenia, że życie to ciągła podróż, w której pojawiają się złe i dobre chwile. Opowiedział także, że jego spektakl gitarowy będzie zawierał spokojne a czasami ostre, dramatyczne brzmienie, jednocześnie wprowadzając słuchaczy w nastrój zaciekawienia, zamyślenia. I zdecydowanie potwierdzamy, że tak było! Wziął gitarę, a na gryf nałożył kadzidełko, które stanowiło klepsydrę upływającego czasu. Na sali panowała kompletna cisza i ciemno tylko muzyk był oświetlony, a unoszący się dymek z kadzidła dodawał całości nieziemskiego klimatu, duchowości…
Cały spektakl przedstawiał artystę opowiadającego historię za pomocą gry na gitarze – bywały mocne, dynamiczne bicia a za chwilę przechodziły w łagodne, spokojne. Każda struna gitary odpowiadała innym emocjom tej opowieści – miękkie, delikatne przypominały spokojne i radosne chwile, natomiast basowe to złośliwe, emocjonujące. Mimika twarzy artysty, ruchy głową, nogą oraz
ruchy palcami wyraźnie wskazywały, że całym sobą tworzy jedność z gitarą. Grał ponad godzinę, praktycznie bez przerwy.
Nastrój na sali Filharmonii był tajemniczy, ludzie słuchając z zamkniętymi oczami „odpłynęli” daleko w swoich myślach i jednocześnie każdy na swój sposób przeżywał melodię wydobywającą się z każdej struny. Cel artysty został osiągnięty, ponieważ zależało mu, by każdy ze słuchaczy mógł zrelaksować się i nadać tej muzyce własną interpretację, a nawet stworzyć do niej własną historię.
Kiedy kadzidełko wypaliło się, Muzyk przemówił o emocjach towarzyszących podczas gry, po czym zamienił gitary. Wziął mniejszą i grał jeszcze chwilę. Po zakończonym koncercie Estas Tonne otrzymał gromkie oklaski na stojąco. Artysta stwierdził, że wszystkie jego koncerty różni się od siebie, a wszystko to, dzięki wibracjom, które wytwarza publiczność na sali. Sprawia to, że słuchacze stają się częścią tego spektaklu gitarowego.
Eliza Wójcikowska