Wywiad z Grzegorzem Kupczykiem wokalistą zespołu Ceti

Powiedzieć o nim „weteran sceny” to z jednej strony za mało, z drugiej zbyt wiele. Weteran to ktoś doświadczony, a ten wokalista mógłby doświadczeniem obdzielić swobodnie kilku innych starszych od siebie. Z drugiej strony weteran to ktoś, kto najczęściej życie w cieniu dawnych sukcesów i dzisiaj zajmuje się głównie opowieściami i wspominkami. Znów nietrafione, bo Grzegorz Kupczyk, z którym miałem przyjemność pogadać o najnowszym krążku CETI o osiadaniu na laurach nie myśli. Przeciwnie, nie brakuje mu pomysłów na nowe projekty. Ostatni album klasyków polskiego heavy wydaje się być wyjątkowy: powstawał w wyjątkowo trudnych warunkach, a jednocześnie został nagrany w ekspresowym tempie i zespół wyszedł ze studia z poczuciem tryumfu.

BG – Błażej Grygiel

GK – Grzegorz Kupczyk

 

BG – Zacznijmy od waszego nowego albumu. Jak wyglądała praca nad nim? Słuchałem go kilka razy i mam wrażenie, że tym razem Tomek Targosz miał kluczową rolę, bo gitarę basową naprawdę  słychać z przodu.

Oczy martwych miast - Ceti | Muzyka Sklep EMPIK.COM

GK – To jest zasada naczyń połączonych. Jak wiesz, mieliśmy spore problemy zdrowotne, nasz wspaniały, długoletni bębniarz bardzo poważnie zachorował, a byliśmy już w trakcie prac nad albumem, praktycznie zrobiliśmy już 2 piosenki. Mieliśmy problem z restartem, bo Mucek dostał przepukliny na kręgosłupie, w 2 a potem się okazało w 3 miejscach. Na chwilę zastąpił go na chwilę Damian Krawczyk. Po pół roku Mucek wrócił, zagrał z nami, bo ja wiem… Jedną próbę, dwa koncerty i wysiadł zupełnie. Zastąpił go Daniel Michał Abramowicz. Generalnie okazało się, że żaden z tych bębniarzy nie nadawał się do dalszej współpracy. Przesłuchiwaliśmy różnych muzyków, grali fajnie, ale my trochę czegoś innego oczekiwaliśmy.

            Zacząłem być troszkę przerażony, ściskały nas terminy zarówno koncertowe jak i studyjne. MetalMind dwu, czy trzykrotnie zgodnie i fajnie przesunął termin wydania płyty. Zaczął się problem, w zespole jesteśmy przyzwyczajeni do pracy razem. Bartek na przykład przynosi coś, ja dodaję linie melodyczne, Maryśka dodaje coś swojego, ale wiadomo, taka produkcja trwa dużo dłużej.

            W pewnym momencie Tomek mówi: „słuchajcie ja mam kawałki, trochę starszych, trochę młodszych, wiem co i jak. Ja te numery przyniosę i zdążymy.” Tak się szczęśliwie złożyło, że Beata  Polak poleciła nam bębniarza, który w tej chwili z nami gra: Jeremiego Bauma. Tomek poznał z kolei Kubę Kaczmarka. Umówiliśmy ich na „przesłuchanie”, że tak szumnie się wypowiem i wyszło kapitalnie. W półtora miesiąca zrobiliśmy to, czego nie mogliśmy zrobić w 1,5 roku.

            Był to bardzo dobry pomysł, nie ukrywam, że zespół trochę był w szoku faktem, że oddałem  palmę pierwszeństwa Tomkowi, bo do tej pory robiliśmy wszystko razem. Był to jednak nasz wspólny interes, nie wypadało przeciągać terminów. To i tak trwało cztery lata odkąd wydaliśmy ostatni album.

            No i ruszyliśmy z tempa, zrobiliśmy. Wyszło bardzo dobrze, zrobiłem wszystkie linie melodyczne, napisałem wszystkie teksty. Po pierwszej części sesji dopracowywałem je jeszcze by zawierały treści, skoro zdecydowaliśmy się na płytę po polsku.

            Pytałeś o sesję, weszliśmy do studia. Zwykle płytę z CETI robimy w 7 dni, tym razem zaledwie w 4 dni!

 

BG – To bardzo szybko!

GK – Grałem z wieloma muzykami, niezwykle sprawnymi, ale to, co wydarzyło się na sesji rozwaliło mnie pozytywnie.

            Weszliśmy, postawiliśmy bębny. Jerry powiedział: „no to co, omikrofonujemy?” Tak jest, potem „to sprawdzimy brzmienie?” Sprawdziliśmy. „No to może coś zagramy na próbę?” I nagraliśmy całą płytę! Byłem w szoku, jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Podobnie było z gitarzystami. Tomek wszedł i zagrał, to jego kompozycje, wiedział co chce tam zrobić. Natomiast Kuba i Barti stanęli naprzeciw siebie i po prostu zagrali. Marysia nagrała klawisze, musiała trochę zmienić by dopasować do kawałków, ja podobnie z wokalami.

 

BG – Dopasowaliście do tego co zastaliście…

GK – Tak, dokładnie. Marysia weszła, nagrała klawisze, ja nagrałem wokal. Tak jak mówię, wszedłem i nagrałem. Jest tylko jedna powtórka, bo raz pomyliłem tekst, a tak to po prostu wszedłem i zaśpiewałem.
            Podczas drugiej części sesji była z nami szefowa MetalMindu Jola Dziubińska i także była w szoku. Mówiła: „Grzesiu, wszedłeś i wyszedłeś!” Wszystko było naprawdę dobrze przygotowane, świetna kondycja zespołu. Czwartego dnia po południu praktycznie wracaliśmy do domu.

 

BG – Jakie myśli towarzyszyły Ci przy pisaniu tekstów. Jest tu dużo mroku: bogowie, którzy zdradzają ludzi, albo albo są martwi lub nieobecni, jest dużo zawodu, pojawia się gniew, jest dużo emocji na tej płycie. Z czego to wynika?

GK – Na pewno są to moje doznania. Pracowaliśmy nad tą płytą dość długo. Ciągle jakieś kłody pod nogi. Najpierw Mucek zachorował, potem Marysia miała operacje dłoni. Dostała typowej przypadłości klawiszowca: cieśni nadgarstka, musiała mieć operowane dłonie i znów wszystko stanęło. Potem zmarł mój ukochany pies, psychicznie miałem totalną glebę. Do tego zmiany bębniarzy, ciągle coś nie wychodziło. Znasz mnie i wiesz, że jestem bardzo pozytywnie nastawiony do życia, a tu nagle cały mój szczęśliwy świat, moja szczęśliwa kapsuła zaczęła się walić. Wszystko zaczęło się rozpieprzać, musiałem to odbudowywać, każdego człowieka po kolei, siebie także.

 

BG – Teksty są odbiciem tego trudnego momentu?

GK – Tak. Szczególnie utwór „Piętno”, „Kamienne miasto” czy „W dolinie światła”. To są teksty naprawdę ze środka, szczególnie „Kamienne miasto”. To ciekawa historia. Był bardzo gorący dzień, nie mogłem spać. Przez te historie miałem problemy ze snem, a znany jestem z tego, że lubię pospać. Obudziłem się wtedy około piątej rano. Walczyłem ze sobą by zasnąć, zdając sobie sprawę, że przez pół dnia będę nieprzytomny, ale się nie udało. Ubrałem się więc i wyszedłem na miasto.
            Tak sobie szedłem przez miasto, w Poznaniu jest słynna ulica Głogowska. Miasto budziło się do życia, słońce wstawało, mgiełka. Obserwowałem smutnych, stłamszonych ludzi wypełzających z mieszkań. Ściśniętych, przygarbionych, nieuśmiechniętych. Te tramwaje zaczynające krążyć po mieście. Słońce zaczyna grzać, jest 7:30 rano i jest już upał. Pomyślałem, że trzeba to opisać.
            Sprawę dobił temat, gdy byłem w Warszawie. Nagrywałem płytę z zespołem 1one. Przyjechałem chyba koło południa, dzień był paskudny. Wychodzę z dworca, wsiadam do taksówki i widzę Pałac Kultury tylko do połowy!

 

BG –To mgła?

GK – Nie, to był smog! Następnego dnia to samo, atmosfera jak z filmu „Metropolis”. Ludzie jak maszyny, stłamszeni, ukierunkowani, wypozycjonowani, coś strasznego. Usiadłem w pociągu, komórka w ręku i pach, pach pach, powstał tekst.

BG – To są „Oczy martwych miast”?

GK – „Kamienne miasto” dotyczył bardziej tego gorącego dnia, a „Oczy martwych miast” był o tym dniu w Warszawie.

BG – Macie w swojej dyskografii wiele albumów, które potrafią się między sobą bardzo różnić. Na przykład „Shadow of the angel” jest bardziej power-metalowy, a najnowszy skręca w stronę hard rocka. Jesteście tu bliżej Deep Purple prawda?

GK – To dla mnie duże zaskoczenie. Założeniem Tomka, jako kompozytora, oraz zespołu było to by CETI unowocześnić. Dlatego masz na tej płycie coś takiego, jak teraz nagrywa się na zachodzie: gdy jest solówka, to nie ma jednej gitary, jest tylko druga z boku. Jak gitary grają w dwugłosie to gitar w podkładzie praktycznie nie ma. Marysia poaranżowała klawisze, ale wychodziło na to, że smyczki troszkę to łagodzą. Mariusz Piętka wpadł na pomysł i ustalił z Marysią, by zagrać to na Hammondzie. No i w momencie gdy zagrała to na Hammondzie i jak to pierdnęło, to nam papcie pospadały, ja mówię: „nie no, zostajemy przy Hammondzie!”
            Kiedy płyta została zgrana i wyprodukowana odezwało się klasyczne CETI z nowoczesnym podejściem. Ten ryczący, warczący pod spodem Hammond dodał takiej esencji, takiego brzmienia tym piosenkom. Ja uważam, że nagrałem większość bardzo dobrych płyt, może z wyjątkiem „Rasizm”, którą lubią fani. Na przykład taki album „Perfecto Mudno”, praktycznie Marysi płyta. To jest płyta, której do tej pory nikt nie zrobił i pewnie nie zrobi, bo to trzeba mieć w głowie tak poukładane, żeby zrobić coś tak wspaniałego jak stworzyła Marysia. Jeżeli chodzi o „Oczy martwych miast”, to ten Hammond po prostu roz#$%*ł nas, jak dostałem tą płytę do domu to przesłuchałem ją może z 50 razy. Nie dość, że mi się bardzo podoba produkcja to też uczyłem się własnych tekstów, słuchając wchodziły mi w mózg. Rzeczywiście płyta zrobiła się hardrockowa, ale jest to totalny zbieg okoliczności.


BG – Z tego co słyszę jest to dla Ciebie udany zbieg okoliczności. Ten kierunek Ci się podoba?

GK – Tak, jestem klasykiem, zawsze staram się i robię wszystko by CETI trzymał swój kręgosłup. Owszem, pozwalaliśmy sobie na różne wypady boczne, jak na płycie „W imię prawa” czy ten nieszczęsny „Rasizm”, ale zawsze robiliśmy wszystko by płyty CETI utrzymane były w tym kręgosłupie, a nie jak było na przykład w zespole Turbo, gdzie każda płyta była inna, bo taka była moda. Bardzo się cieszę, że w wypadku „Oczu martwych miast” udało nam się utrzymać brzmienie i stylistykę zespołu.

BG – Zdarzały się Wam właśnie akustyczne, symfoniczne i inne boczne projekty, inne brzmienia. Masz jeszcze takie projekty, które chciałbyś zrobić, ale do tej pory brakowało na to czasu? Nagrać płytę bluesrockową? Utwór reagge?

 GK – Jeżeli chodzi o reagge, to jeśli posłuchasz „Turbo akustycznie”, tam dostałem wolną rękę pod względem aranży, 90% aranżów na tej płycie to moje pomysły. Utwór „Już nie z Tobą” jest tam w rytmie reagge, a „Fabryka keksów” jest flamenco. Turbo to zaakceptowało, wyszło to fajnie, ale był to mój pomysł.
            Z bluesrockiem trafiłeś, bo rzeczywiście taki pomysł padł, oczywiście nie pod nazwą CETI. Nagrać dla zabawy, kondycji, z ciekawości taką płytę, podobnie jak zrobiłem kiedyś „Memories”, które było odskocznią, a wyszło fajnie. Nie jestem zamknięty i chętnie pozwalam sobie na wyskoki, jednak nie pod nazwą CETI, bo to musi być spójne.

Serdecznie Ci dziękuję za rozmowę!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!