Ogromnym plusem powstałego w 2008 roku Killsorrow jest umiejętność wyszukiwania najbardziej melodyjnych zagrywek w metalowej odmianie. Skład – pod przewodnictwem Michała Sokoła – wydał w 2019 roku swój drugi longplej pt. „Killsorrow”. Na przestrzeni ostatnich dni miałem okazję go przesłuchać i przelać swoje myśli na papier (tj. na klawiaturę komputera).
Miłośnicy soczystego brzmienia gitar będą bardzo usatysfakcjonowani. Po krótkim intro („Radiance”) otrzymujemy danie główne: trzynaście metalowych kawałków, w których górują partie gitarowe, a sekcja rytmiczna napędza całość. Kompozycje – chociaż różnorodne – łączy wspólny mianownik: groove. Słuchacz szybko łapie, że zespół po prostu doskonale odnajduje się grając takie przebojowe utwory jak „Burn Him Alive” czy „Hope in You”. Znalazło się też miejsce dla ballady („Alone”).
Na osobny akapit zasługuje epickie zakończenie, czyli kompozycja „Eternal Sunset”. Począwszy od obłąkanego brzmienia początkowej gitary, po instrumentalne wypełnienie, to prawdziwa perełka pośród zaprezentowanego materiału. Plus ten delikatnie industrialny klimat!
Minusy? Cóż, płyta nie ucierpiałaby, gdyby była odrobinę krótsza. To jednakże już moje subiektywe odczucia, gdyż nie mogę się przyczepić do poziomu poszczególnych kawałków.
Motywem towarzyszącym Killsorrow jest post-apokalipsa. Cóż, wydaje się, że wstrzelili się idealnie w nastój roku 2020. Trzymam kciuki za zespół i życzę im powodzenia, gdyż znają się na swoim rzemiośle!
Tracklista:
Radiance
Burn Him Alive
Animal
Killsorrow
Only Dust Remains
Sleepwalkers
One Last Day
Alone
Hope In You
When the Night Is Calling
Desert Wind
Warriors Of The Storm
World Turned Off
Eternal Sunset
Recenzja : Michał Koch