Cloven Hoof jest kontynuacją ich ostatniego singla Polaroid . W STONE DEAF jest coś wyjątkowego, udało im się połączyć pustynny i stoner rocka ze staroświeckim amerykańskim punkowym ostrzem, co jest widoczne na Cloven Hoof . STONE DEAF produkuje unikalną fuzję gatunku naginającego dźwiękowe dobroci.
STONE DEAF z Colorado wyda swój najnowszy singiel „ C loven Hoof” przez Coffin & Bolt / Golden Robot Records 23 listopada.
Odłóż tę łyżkę do butów, bo te buty pozostają na nogach i wjeżdżają na parkiet, by obejrzeć najnowszy tapper Stone Deaf . Z większą liczbą haczyków niż Tyson, Polaroid jest dźwiękowym paskiem, od którego nie można się odwrócić.
Założona pod koniec 2014 roku w New Castle w Kolorado, podejście Stone Deaf do muzyki to ponadczasowe połączenie melodii i napędzających rytmów, łączące rockowe wibracje The Hellacopters i Queens of The Stone Age z mulistą grubością Kyuss wraz z punkową wrażliwością TSOL. i Agent Orange , zmieniający biegi między dudniącymi riffami, punkowymi rytmami i wyluzowanymi momentami nieskażonej ciężkości. Z trzema wydawnictwami na swoim koncie, Self-Titled (Black Bow Records), Royal Burnout & The Bobby Peru EP (Coffin & Bolt Records), zespół jest gotowy do samodzielnego wydania trzeciego albumu ((Killers)). wytwórnia Coffin & Bolt Records pod koniec 2020 roku.
Stone Deaf wyłonił się z małego miasteczka na pustyni w dziwnych okolicznościach. Frontman Dust Chapin sam napisał pierwszą płytę z powodu frustracji spowodowanej brakiem muzyków w swojej okolicy, a każda piosenka miała jednodniowy termin na napisanie i nagranie wszystkich części. „ Pomysł polegał na uchwyceniu spontaniczności poprzednich zespołów punkowych, w których grałem mając tylko kilkaset dolarów na nagranie płyty. Zacząłem o 9 rano i nic nie zostało wyśledzone, a cokolwiek zostało zrobione do północy, było końcem tej piosenki. „Na szczęście jest właścicielem pizzerii, która współpracuje z basistą Cody Isamanem , a później zatrudnił perkusistę Kristofera Petrossa i gitarzystę Scotta Andersona . Kiedy dowiadujesz się, że matka Dust Chapin była bliską przyjaciółką Huntera S. Thompsona, wszystko się ułożyło – ten zespół zawsze znał prawdziwe znaczenie dziwności.
Zainspirowany eterycznymi pustynnymi krajobrazami i dziwacznymi okolicznościami życiowymi, istnieje pewne szaleństwo, które sprawia, że zespoły są wyjątkowe i stoner rockowe. To dźwięk starożytnych kosmitów przebijających się przez samotne fale AM, światło radia, jedynego towarzystwa w ogromie dźwiękowego rozgrzeszenia. To inspirowana Davidem Lynchem paleta dźwięków, która towarzyszy nadziei świateł w oddali pod kopułą pustynnych gwiazd. Z mnóstwem tras koncertowych pod ich wspólnym pasem po całym wielkim amerykańskim Zachodzie, a przed nimi jeszcze wiele innych, czas zostawić zegarek za sobą, zapomnieć o hudzie i zanurzyć się w dźwiękach z głębi niczego.