Recenzja Płyty Dee Gees – „Hail Satin”

Satynowy Sentyment

Po wyczekiwanym Medicine After Midnight, fani Foo Fighters wypatrywali nowej twórczości grupy. Wówczas nikt nie mógł przewidzieć w jakim kierunku podąży formacja. 19 lipca ukazał się album „Hail Satin” wydany przez Dee Gees (brzmi znajomo?). Pod szyldem kryją się oczywiście muzycy Foo Fighters. Całość strony A jest ukłonem w stronę słynnej grupy Bee Gees. Dave Grohl zdradził, że inspiracją do sięgnięcia po ich twórczość był dla zespołu dokument znajdujący się na platformie HBO pt. „The Bee Gees: How Can You Mend a Broken Heart”. Na pierwszej stronie krążka znalazły się ich cztery covery: „You Should Be Dancing”, „Night Fever”, „Tragedy” oraz „More Than a Woman”, a także przeróbka solowej kompozycji Andy’ego Gibba – „Shadow Dancing”. Podczas gdy stronę pierwszą zapełniła iście dyskotekowa mieszanka, w drugiej części odnajdziemy koncertowe wersje utworów znanych z „Medicine After Midnight” wydanego zaledwie 5 miesięcy przed najnowszym albumem muzyków.

Gorączka Sobotnich Wojowników

Od jakiegoś czasu Grohl zaczął pasjonować się techniką śpiewania falsetem. Słuchając krążka nie można wyjść z fazy osłupienia myśląc o ostrej manierze artysty, która tutaj została zastąpiona parodią Barry’ego Gibba i trzeba przyznać, że ich głosy brzmią niemal identycznie. Nie sposób odróżnić coverów od oryginalnych dokonań protoplastów disco. Widać, że zespół miał dużo frajdy przy nagrywaniu. Całość twórczości Bee Gees potraktowano z istnym namaszczenie jakby rockmani byli autorami ich kawałków. Wyczuwalna jest tutaj nuta, sentymentu, ale także lekkiego komizmu. Kto myślał, że kiedykolwiek usłyszymy głos Taylora Hawkinsa śpiewającego „Shadow Dancing”? Wersje Live styczniowych kawałków „medycyny o południu”, również wypadają świeżutko i ciepło i stanowią fajny dodatek do wydawnictwa. Album polecam szczególnie miłośnikom…disco, ale także zapalonym fanom Foo Fighters. Nawet jeżeli nie przemawia do was satynowy kult lat 70-tych…dla Dave’a Grohla i jego falsetów, warto!

 Perełki:

Kamil Inky Kołacz