Z początkiem października światło dzienne ujrzała płyta „Piekło” zespołu Strachy na Lachy. Niecały tydzień później, 7 października, warszawska publika miała okazję usłyszeć kawałki z owej płyty na żywo a to wszystko za sprawą koncertu zorganizowanego w klubie Palladium.
Przed gwiazdą wieczoru wystąpił zespół Echa – piątka niezwykle utalentowanych muzyków z Zielonej Góry, grających bardzo szeroko pojętego indie- alternative -rocka. Są składową takich elementów jak melodyjność, liryczność, oryginalność okraszoną dodatkowo bardzo wrażliwym wokalem i udanymi, gitarowymi wstawkami. Słychać zresztą, że Panowie imają się różnych inspiracji gatunkowych i nie są zamknięci na poszerzanie swych muzycznych horyzontów. Zespół podbił rynek wydawniczy albumem „Echa” wydanym w roku 2019. Po tym czasie pojawiło się jeszcze kilka singli takich jak „Chamski Beat” wydane latem tego roku „Gwiazdy”. Widać zatem, że Panowie nie zwalniają tempa i nie możemy się już doczekać ich nowych wydawnictw.
Tuż po zakończeniu występu grupy „Echa”, Zespół „Strachy Na Lachy” wyszedł na scenę w najlepszej formie. Koncert był naturalnie premierą nowych kawałków z płyty „Piekło” na żywo, jednak nie zabrakło także dobrze znanych numerów pokroju „Twoje Oczy Lubią Mnie”, „Czarny Chleb I Czarna Kawa”czy „Żyję W Kraju”. Nowe piosenki z kolei, mimo, że idą w nowoczesne, elektroniczne brzmienie, bardzo dobrze wpasowały się w pozostały repertuar. Czuć w nich jednak ten „strachowy”, poetycko- liryczny sznyt a w tym nie odbiegają od całej twórczości zespołu.
Sobotni koncert był też doskonałym potwierdzeniem, że eksperyment brzmieniowy na płycie „Piekło” był bardzo udany – album bowiem w niecały tydzień dorobił się statusu złotej płyty a sam Sławomir Pietrzak ,producent płyty, wręczył zespołowi nagrody w trakcie warszawskiego koncertu.
Nie była to jednak jedyna niespodzianka tego wieczoru. Zespół postanowił nakręcić teledysk z publicznością do numeru „Sznury Aut” – czekamy zatem z niecierpliwością na jego premierę!
Grabaż zdradził również ze sceny iż „jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w grudniu tego roku zobaczymy się na Pidżamie [Pidżama Porno. przyp.red.]”.
Strachy Na Lachy obrosły już swego rodzaju kultem w naszym kraju choć nadal balansują na granicy undergroundu i mainstreamu. Niesamowitą kwestią jest to, że wokal Grabaża na żywo brzmi niemal identycznie jak na nagraniach studyjnych. Dodatkowo, składam ukłony w stronę ekipy nagłośnieniowej Palladium – poziomy głośności były ustawione perfekcyjnie! Muszę jeszcze też wspomnieć, że Strachy to nie tylko charakterystyczny głos grabarza – to również bardzo zdolni muzycy, niekiedy multiinstrumentaliści, hipnotyzujący swoją grą. A to, w połączeniu ze wspomnianym wcześniej wokalem, daje przepis na kawał dobrej twórczości.
Oliwia Cichocka