Mapa to solowa odsłona Magdy Pasierskiej, wcześniej współtworzącej duet wokalny Me Myself And I. Mapę charakteryzuje fascynacja rozlicznymi stylami muzycznymi wynikająca ze wszechstronnych zainteresowań artystki pochodzącej z Wrocławia. “Wzywam Cię jest poniekąd narodzinami, a teraz pójdziemy do szkoły i zdamy egzamin z tego, czego się nauczyliśmy” – zapowiada Magda Pasierska, dając wyraz temu, że Mapa na oczach słuchaczy nieustannie będzie się kształtować, a tym samym realizować niekonwencjonalne rozwiązania.
O miejscu alternatywnych artystów na polskim rynku muzycznym, motywacji i pracy u podstaw, a także o tym, do czego dziś wzywa nas Mapa – Magda Pasierska w rozmowie z Iwoną Smyrak.
Iwona Smyrak: Przy okazji umawiania się z Tobą na rozmowę, dotarły do mnie następujące słowa – „nie wiem, czy słuchasz elektroniki, ale…”, co z kolei nieco sprowokowało następujące pytanie – jak myślisz, dlaczego wciąż nie jesteśmy przekonani do tego gatunku?
Magda Pasierska (Mapa): Wydaje mi się, że nie jest to kwestia przekonywania się do tego stylu muzycznego. Gdyby chodziło o to, ja nie miałabym odbiorców, żadnego followingu moich wspaniałych słuchaczy, którzy tłumnie przychodzą na koncerty, przyjeżdżając z różnych miast. Niestety, polski rynek muzyczny nadal jest bardzo wąski i nastawiony na zysk. Jest w nim bardzo mało miejsca na artystów alternatywnych. Są oni w osobnym świecie i trzeba do nich docierać specjalnymi kanałami. Jest to sytuacja, w której to słuchacz musi się dobić do artysty, nie odwrotnie. Samo przebicie się do słuchacza jest bardzo trudne, bo opiera się albo na kontaktach, albo na dużej dźwigni finansowej. Pozostaje nam dżungla internetowa i praca u podstaw, co procentuje, choć jest to proces długofalowy.
Czy mimo wszystko uważasz, że zmierza to w lepszym kierunku?
Zastanawiałam się nad tym jakiś czas temu i muszę stwierdzić, że nie wiem. Mam wrażenie, że dżungla internetowa jest jeszcze większa niż była. Czasem nie panują już żadne prawa, ale innym razem, jak w moim przypadku, praca u podstaw zbiera rzeszę słuchaczy – ludzi, którzy do mnie wracają. Kula śniegowa z roku na rok staje się coraz większa i myślę, że my, artyści, sami jesteśmy w siebie uwikłani. Mamy bardzo dużo narzędzi, za pomocą których możemy się promować, co potęguje koncentrację na promocji właśnie, przy czym nie do końca sprzyja to sztuce. Należy zająć się robieniem muzyki na poziomie – żeby taką robić, musisz pracować nad sobą. Żeby być Billie Eilish, musisz być naprawdę świetnym muzykiem. Za nią stoi rewelacyjny warsztat, rzemieślnictwo najwyższej próby – tam nie ma przypadku. Zatem jak to zrobić? Mam wrażenie, że może to utrudnić brak wsparcia promocyjno-finansowego. Ja jestem na rynku muzycznym 15 lat, „Wzywam Cię” jest moją szóstą płytą w ogóle. Jest bardzo świadoma i kosztowała mnie mnóstwo pracy muzyczno-rzemieślniczej. Wydaję ją sama, mając tylko dostarczyciela treści do internetu w postaci Agora Digital Music. Trudna sytuacja, o której mówię, absolutnie mnie jednak nie zniechęca, ale pokazuje mi, jak wiele samodzielnie mogę zrobić, choć z drugiej strony warto mieć rynek wspierający takich artystów jak ja.
Niewiele zmieniło się także od czasów Me Myself And I, bo my również mieliśmy te same problemy. Poniekąd, najlepszym sposobem było pójść do reality show, żeby wydać płytę. Jednocześnie ludzie mówili nam, jak wielką karierę zrobimy i jakim objawieniem muzycznym jesteśmy. Z drugiej strony odpychali nas, twierdząc, że to się nie sprzeda. Teraz jest chyba jeszcze gorzej, bo bardzo rzadko mam możliwość, żeby w ogóle porozmawiać z potencjalnym wydawcą. Ja już się do tego przyzwyczaiłam, ale takie sytuacje dobijają do gleby. Myślę, że wielu artystów podzieli moje zdanie.
Czy w związku z tym łatwo z Twojej perspektywy rzucić to wszystko i poddać się?
Kojarzy mi się to z nadrzędną motywacją, dla której to robisz. Zależy to od tego, na ile muzyka jest twoją drogą, a na ile jest po prostu wymyślonym etapem, sposobem na teraz. Wydaje mi się, że świadomość jest istotna – jeśli świadomie mamy potrzebę przekazu, informowania ludzi o nim i jest to coś, co poniekąd musimy robić, to da się przetrwać.
Czy wyobrażasz sobie sytuację, w której startujesz jako Mapa, nie mając wcześniej doświadczenia jako Me Myself And I?
Jest to bardzo ciekawe pytanie, bo My Myself And I było niesamowitą szkołą życia. Zagraliśmy tysiące koncertów w Polsce i za granicą, i nie byłoby mnie tu, gdzie teraz jestem, bez tego projektu. To była wspaniała podróż i naprawdę wiele się nauczyłam. Jestem wdzięczna losowi za to, co mnie spotkało, bo przygotowało mnie to do bycia artystą.
Me Myself And I podpowiedziało Ci, jaki kierunek obrać, tworząc Mapę?
Poniekąd tak, bo Me Myself And I bardzo otworzyło mnie na muzykę, obudziło we mnie twórczynię muzyki. Setki godzin prób i koncerty dały mi bazę do tego, by tworzyć muzykę samemu, choć teraz nie do końca tak jest, bo mam zespół. Rozpoczęłam Mapę jako projekt ze znakomitym polskim producentem Agimem, który odpowiada za wiele hitów w tym kraju i jest częścią Męskiego Grania.
Twierdzisz, że muzyki, którą tworzysz, nie da się zanucić po pierwszym odtworzeniu, ale chociażby „Przejdź do pozycji dziecka” zostaje w głowie na dłużej zarówno dzięki tekstowi jak i melodii. Co inspiruje Cię do tworzenia takiej muzyki?
Jestem aktywnym słuchaczem muzyki, prawdziwym fanem wielu artystów. (śmiech) Lubię rozprawiać o tym, co dzieje się w świecie muzycznym, bardzo często bezpośrednio inspiruję się, słuchając utworów. Aktualnie jestem na etapie fascynacji muzyką techno czy hip-hop, również polskim. Jestem także wielką fanką sztuki tańca. Taniec, ruch, praca z ciałem – to mnie inspiruje, gdy widzę ciało, które się rusza, słyszę tam muzykę. Uwielbiam ten odrealniony stan.
Często dzieje się tak, że gdy jest piosenka do zrobienia, to słowa pojawiają się nagle. Mało rzeczy wychodzi mi na tak zwane zlecenie. Najczęściej trwa to długo. Teraz mam do zrobienia trzy utwory ze świetnym artystą, ale jeszcze nie mogę zdradzić szczegółów, bo jesteśmy w trakcie pracy, przed nagraniami.
Czy miewasz problemy z koncentracją i weną? Jak sobie z tym radzisz?
Staram się medytować. To mnie bardzo uspokaja i sprowadza na ziemię. To nie jest tak, że od razu spływa na mnie wena, a wraz z nią pomysły na utwory, ale powstaje we mnie wolna przestrzeń na nowe rzeczy. Wszystkie rzeczy, które świat mówi o medytacji, są prawdą. Warto w to wejść, żeby pielęgnować w sobie spokój w codzienności, nie tylko raz na jakiś czas.
„Wzywam Cię” – jaki był punkt docelowy zatytułowania albumu w ten sposób?
„Wzywam Cię” jest jednym z singli i w trakcie pracy nad nim, stwierdziliśmy, że jest to utwór, który idealnie spaja całą treść zawartą na płycie. Ja napisałam tę płytę w znakomitej większości w czasie pandemii. Calling „wzywam cię” jest tym samym efektem alienacji, która tak naprawdę ciągle trwa, a także nowego środowiska i egzystencji społecznej, w które musimy wejść. Chcę przypominać ludziom, że pomimo tego, że byliśmy zamknięci, wciąż jesteśmy blisko siebie i najlepszą rzeczą, jaką możemy sobie dać, jest dzielenie się sobą, swoją empatią i pamięcią o sobie nawzajem. Dla mnie było to kluczowe zwłaszcza na początku pandemii – więzi z bliskimi dawały mi spokój i siłę przetrwania. Wiem, że są to wyświechtane frazesy, ale wszystko to jest prawdą, takie jest nasze człowieczeństwo. Wszyscy dzielimy te same emocje. Jest to bardzo budujące, gdy stojąc na przejściu dla pieszych wymieniamy uśmiech z inną osobą. Mam wrażenie, że o tym zapominamy.
Jak potoczyłyby się jego losy płyty, gdyby pandemii, która sprowokowała jej koncept, nie było? Jaką płytę chciałabyś nagrać po „Wzywam Cię”?
Tej płyty jednak nie byłoby lub wyszłaby w bardziej ograniczonej formie. Wyszliśmy wtedy z założenia, że nie ma sensu jej wydawać, bo zbyt dużo by nas to kosztowało. Planowałam wydawać single, które miałyby tworzyć wideo-muzyczny album, co zresztą było założeniem Mapy. Natomiast nagle przyszedł lockdown i okazało się, że nie możemy chodzić do pracy, a siedzieć w domu po prostu musimy. Był to więc idealny czas, by poświęcić go twórczości.
Mam już skonkretyzowaną koncepcję kolejnej płyty i niedługo zaczniemy nad nią pracę. Mam takie marzenie, by wydać ją jeszcze w tym roku. Wydaje mi się, że jest to dobry pomysł, biorąc pod uwagę rozwój Mapy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wspomniałaś wcześniej, że inspirują Cię różne gatunki muzyczne. Czy w takim razie jesteś otwarta na konkretny gatunek, w którym będziesz się realizować, wydając nową muzykę?
Tak jest właśnie teraz! Kształtujemy się stylowo, ten styl jeszcze nie osiadł, będzie eklektyczną fuzją zróżnicowanej muzyki, która nas interesuje, ale mam wrażenie, że to będzie następowało na kolejnej płycie. Ona pokaże, czym właściwie jest Mapa w rzeczywistości muzycznej. „Wzywam Cię” jest poniekąd narodzinami, a teraz pójdziemy do szkoły i zdamy egzamin z tego, czego się nauczyliśmy.
fot. materiały promocyjne