Recenzja Płyty Chemia – Modern Times

Zawsze powtarzam, że muzyka podlega takiej samej modernizacji  jak inne elementy współczesnego medium ,takie jak gry komputerowe, czy filmy. Ludzie odpowiedzialni za to , cały czas chcą by było lepiej , wykorzystują dobroci współczesnej techniki ,dodając efekty ,podbijając bas czy wplatając skomplikowane aranżacje. Często, finałem tego jest zupełna sztuczność i plastikowość. Artyści, zatem decydują się albo na typowo współczesne brzmienie ,albo na totalny zwrot w stronę muzyki starszej. Co jednak ,gdyby jakimś cudem połączyć to , nie tworząc groteskowej mieszanki? Powstanie wtedy album zespołu Chemia pt „ Modern times”.

Zespół Chemia powstał w roku 2007 w Warszawie z inicjatywy Wojciecha Balczuna. Grają muzykę z pogranicza Grunge i stadionowego Rocka , a także Rocka lat 80. Przez lata działalności dorobili się czterech albumów studyjnych i jednej Epki. Obecny skład tworzą:  Wojeciech Balczun (Gitara), Marcin Papalski (gitara), Adam Kram (Perkusja), Błażej Chochrowski ( bas) ,a wokalistą  jest : Łukasz „Luke” Drapała. Pierwszym co ukazuje się naszym oczom ( na uszy przyjdzie jeszcze czas ) to piękna ,artystyczna okładka przedstawiająca futurystyczną budowlę wyrastającą ze skały , mieniącą się w słońcu. Chłopaki chcieli nam przedstawić coś niebanalnego i ambitnego ,wzorem dawnych mistrzów Rocka Progresywnego. Właśnie. Moim zdaniem bardziej pasuje to do wspomnianego wcześniej Progu , niż typowego ,przebojowego Rocka. Żeby nie było, że się czepiam , okładka i tak jest kapitalna. No dobrze ,a zatem jaka jest muzyka? Bujająca ,wpadająca w ucho , nadająca się zarówno i do tańca ,jak i spokojnego słuchania. Moim zdaniem to już świadczy o sile płyty. Zaczyna się tytułową kompozycją „Modern Times”.

Witają nas przebojowe gitary ,wyrwane wprost z lat  70 i przebojowych 80. Wokal „Luke’a” ma specyficzny groove ,coś w tym stylu ,za co pokochaliśmy Roberta Planta czy Iana Gillana . Ogromną siłą jest tu refren z chórkami i powtarzanymi słowami „ Modern Times” . Słychać zdecydowanie,że swoje palce maczał tu Andy Taylor ( Ex Duran Duran). Latem, na tarasie na pewno będzie brzmieć jeszcze lepiej. Kto z nas lubi Anginę ?  38 stopni gorączki , bolące gardło , ogólne rozbicie. Chłopaki, też tak pomyśleli i  stworzyli utwór pt” Angina” ,który dzięki temu będzie nam się kojarzyć z czymś przyjemnym. Co piękne , w tym utworze nadano mu wręcz filmowy rozmach. Gdy Łukasz wyśpiewuje „ One last time” w tej kompozycji ,emocje sięgają zenitu , przeżywamy dokładnie te same emocje ,które kierują jego głosem. Piękne są aranżacje bardzo podobne do orkiestrowych ,ale uzyskane za pomocą gitary. Pierwszy raz coś takiego usłyszałem i brzmi to fenomenalnie. Grzechem było by nie wspomnieć o wspaniałej solówce gitarowej w połowie utworu. Siedząc sobie ostatnio w Rockowym Pubie , usłyszałem „ Panamę”  zespołu Van Halen.  Pomyślałem sobie wtedy : „ Szkoda ,że dziś już nikt tak nie gra. Los ,chyba mnie wysłuchał ,bo zesłał mi  utwór „Somthing to Belive in” Czuć tu zdecydowanie Feeling Lee Rotha i ekipy . Najbardziej słychać to w wokalu ,ponieważ jest on mocny,  zwiewny i niezwykle energetyczny. Właśnie tutaj ,barwa kojarzy mi się nieco z wokalistą Van Halen. Efektu dopełniają przybrudzone gitary. Myślę ,że ukłon należy się tu również jednemu z Taylorów .  Zawsze sobie myślę ,gdy słucham takich albumów pierwszy raz, że ogólnie są dobre jednak, boję się trochę braku różnorodności zawartej w tych dźwiękach. Muzycy , chyba czytali mi w myślach ,gdyż na płycie znajduje się również utwór : „Tumbleweed” pozwala nam się nieco wyciszyć i odpocząć. Tutaj mamy lekki , nostalgiczny powrót do lat 70. Spokojne solówki na akustyku , bluesowy klimat za sprawą harmonijki ustnej , Luke śpiewa spokojnie , można z jego wokalu wyczytać ,że napisał tą piosenkę pod wpływem jakiejś pięknej chwili. „Beautiful times we have”. Nie wiem czemu ,ale przypomina mi to wielkie ballady w stylu Kansas , co jest zdecydowanie na plus. Album kończy się zwiewnym pożegnaniem w stylu Bon Jovi . „Eagles of time” to utwór ,który gdyby ktoś mi puścił i powiedział, że to zapomniany band z lat 80 , uwierzył bym.  Wszystko w tym utworze zapada w pamięć : gitary , wokal , a zwłaszcza refren „ Like Eagles in the Sealand ” . Mam wrażenie ,że chłopaki , wiedząc ,że to ostatni utwór , postawili ,że bęczie on jeszcze mocniejszy , bardziej emocjonalny , bardziej przebojowy. Mogło wyjść różnie ,wyszło wspaniale. Album trwa raptem 38 minut ,ale jest to zdecydowanie bardzo dobry czas, gdyż mamy ochotę odkrywać ten album , raz za razem.

Świetna płyta . Utalentowani muzycy plus legenda ,to nie mogło się nie udać. Stworzyli płytę ,która stanowi pomost , pewien łącznik pomiędzy muzyką lat 80 ,będąc jednocześnie hołdem, i świeżymi pomysłami , tworząc coś niesamowicie przebojowego i poruszającego , z nutą wrażliwości . Płyta idealnie trafiła na rynek ,gdyż na okres wiosenno – letni będzie idealna. Przede wszystkim polecam ją  tym, którzy tęsknią za rockiem lat 80. Szkoda ,że okładka nie oddaje tego klimatu ,ale nie można mieć wszystkiego , prawda?

Modern Times - song by Chemia | Spotify

 

5/ 6

Dominik Szwarc

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!