Recenzja Debiutanckiego albumu duetu „Zima w Środku Lata”!

Kilka słów o historii powstania zespołu:

Michał był w trakcie tworzenia i nagrywania swojej kolejnej (piątej już) solowej płyty. Prace trwały w najlepsze, jednak któregoś dnia jego uwagę przyciągnął podcast “Caboń – słucha”, w którym gościem była Caroline Brazavsky.

Zaprezentowała ona swoją twórczość, a Michał zaproponował jej współpracę. Na rezultaty nie musieli długo czekać – powstał utwór „Chcę też taka być”, który wydali niedługo później w formie singla. W trakcie nagrań albumu okazało się, że między muzykami zapanowało porozumienie artystyczne i natchnęła ich fala inspiracji. Michał zajął się produkcją oraz muzyką, natomiast Caroline warstwą liryczną. Zamiast wydawać piąty solowy album gitarzysty (do którego zrealizowania Michał z pewnością powróci), twórcy poświęcili się nagrywaniu i tworzeniu wspólnego dzieła. Materiału muzycznego przybywało.

W taki sposób zrodził się pomysł na założenie wspólnego projektu pod nazwą “Zima w Środku Lata”. Geneza nazwy zespołu to fragment tekstu jednej z piosenek, która znajdzie się na płycie.

Na płycie znajduję się 12 autorskich piosenek. Premiera  jest właśnie dzisiaj!

 

Rozpoczynający album „Vibe” to energiczna wibracja i klimat przodującej gitary akustycznej. To bluesowe wokalizy Caroline oraz nieprzesadzone gitarowe solówki Michała. Słychać, że muzycy się słuchają wzajemnie. Mają pomysły i dużą wyobraźnię, którą się uzupełniają.  „Vibe” 8 kwietnia ukazał się jako singiel      wraz z klipem w serwisie YouTube. Mocno rytmiczny utwór utrzymany w stylistyce popowej szybko podbił serca internautów. Opowiada o relacji pary szukającej wzajemnej akceptacji, adoracji i miłości w ciągle zmieniającym się świecie.  Ujęcia muzyków zostały sfilmowane,  na bulwarach nad Wisłą. Byli oni przebrani  w eleganckie koszule, ramoneski i czerwone krawaty. I taka kolorystyka czerń oraz czerwień towarzyszy projektowi „Zima w Środku Lata”. Sama dynamika obrotu kamery w teledysku stwarza poczucie, że ten utwór jest  niesamowicie żywiołowy. A muzyka ta zdecydowanie taka jest! Ostatnie sceny nagrane zostały prawdopodobnie w studio, gdzie widz może poczuć się nieco jak  na dyskotece. Odsłuch piosenki jest jak najbardziej współmiernie kontrastujący do obrazu teledysku.

Kolejne „O Jutro” zaczyna się efektownym intrem gitarowym. Widzę tu podobieństwo do stylu Suzi Kłosińskiej, która w  podobny sposób frazuje linijki własnych piosenek.  Typowa dobra kilkuakordowa progresja chwytów podsyca kompozycję, która brzmi świeżo. Na koniec tego utworu dowiadujemy się, że zespół  śpiewa o poczuciu  strachu jutra.

Numer trzy to „Papieros na pół” Kojarzy mi się z jednej strony z polskim big beatem. Z drugiej jak bym słyszał utwór Mannamu. Gitarowy podkład swoją funkowością , daję utworowi lekkość. Brzmienie kawałka nabrało charakteru na pewno dzięki zdolnej, doskonale posługującej się swoim głosem wokalistce.

Czwarty w kolejności „Edeniczny” to soczyste rock ‘n rollowe power chordsy. Klasyczna Stopa, werbel, hi- hat  myślę, że osadzone już są z założenia jako komponenty Classic Rocka. A ostatnie motywy skwierczącej gitary elektrycznej pokusiłbym się nawet o sklasyfikowanie tego brzmienia do Hard Rocka.

Piąty utwór „Zima w Środku Lata”, który posiada tę samą nazwę co tytuł albumu, jest w moim odczuciu typowo wakacyjnym przebojem. Brzmienie gitary hawajskiej, charakterystyczne dla niej slide’y jak i  ciepłe wokale Caroline, przekazują słuchaczowi taką przyjemną błogość. Wersy” nie straszny nam atak zombie, nie straszna bomba nuklearna, nie straszny nam zamach w Rosji, nie straszna żadna propaganda, nie istnieje żadne państwo i żadna polityka, jedyne co istnieje to silna potrzeba przeżycia”  dosadnie podkreślają stosunek muzyków, którzy w konkretny sposób zaznaczają, że nie ważne co się dzieje na świecie trzeba robić swoje. Lekkość tego wykonania znakomicie przełamała informacje, nad którymi dzisiejszy Polak czy Europejczyk  może się zamartwiać.

Następna piosenka „Chcę też taka być” to estetycznie znakomity utwór. Temat gitary podsycają instrumenty dęte, dlatego mam wrażenie, jakby to był utwór przypominający kompozycje Kuby Badacha. Wokale i ich treść brną w tematy postrzegania siebie, zwrócenia uwagi na własną tożsamość. Wers „Chcę też taka być, nie patrzeć w tył, chcę też taka być, swoją ścieżką choćby krętą iść” w moim odczuciu mówią o dojrzałości i emocjonalnej potrzebie balansu w życiu.

Siódmy utwór „Wyjęci z kontekstu” to jeden z moich faworytów z płyty.  To mądry, głęboki tekst ze zdecydowanym, dojrzałym wokalem Caroline Brazawsky. Wers „i w człowieku serce rośnie, rodzi się nowa nadzieja” w moim odczuciu mówi o rzadko zauważalnych emocjach, które często niosą iskrę budującego spełnienia i podbudowania osobowości. Muzyczna warstwa brzmienia to: gitara z nałożonym efektem rodem zespołów takich jak Perfect czy Lady Pank. Wyeksponowany bas mocno trzyma całą kompozycję. W nim jest już groove, który niesie cały utwór. Końcowe solówki Michała Szczerbca przypominają mi grę Marka Knopflera z Dire Straits. To brzmienie i technika gry na pewno robi robotę w tej piosence.

 

Kolejny utwór „Babel” od razu skojarzył mi się z biblijną wieżą niezgody. Sam utwór wykonany jest z rockowym pazurem pod każdym aspektem. Powiedziałbym nawet, że to ballada rockowa poruszająca motyw przyjścia przez oblicze Boga, które jednak jakby odwraca oczy i nie jest tak dostępne. Mówi o tym wers „Bramy otwarte, dusze biją tabunami a Boga nie ma, wyszedł tylnymi drzwiami”

Dziewiąty utwór „Ważne Słowa” to kompozycja obojga muzyków, którzy śpiewają razem w piosence. Przypomina mi ona nieco klimat utworu  piosenki Wilków, ze starych płyt lub zespołu Strachy na Lachy z płyty „Piekło” wydanej pod koniec zeszłego roku.

Dziesiąta „Samba taka jak ona” jest dla mnie nostalgicznym uśmiechem lub rzewnym wspomnieniem, które można uruchomić w sobie, tańcząc boso nad morzem w otoczeniu muzyki, wina i szumu fal. To taki utwór, w którym się odpoczywa. Można go przesłać mamie, babci lub iść na spacer ze swoją połówką słuchając tej Samby w polskim wydaniu. Każdy na pewno będzie z niej zadowolony .

Przedostatni utwór „W imię istnienia” uważam ma znamiona muzyki tanecznej lub POP-owego hitu. Ostatnia zamykająca album piosenka „Baranki” uspokaja swoją atmosferą choćby dźwiękami dzwonków chromatycznych. Zostaje mi w głowie tylko wers „ Ja ciągle Pod prąd, pod prąd, pod prąd, pod prąd”

Podsumowanie:

Album muzyczny projektu „Zima w Środku Lata” przywołuje wiele emocji i uczuć, z którymi może identyfikować się dzisiejszy człowiek, Polak żyjący w tym kraju. Będąc też obywatelem świata, który patrzy szerzej na społeczeństwo i zmiany ekonomiczne czy ustrojowe, można porzucić myśli o tym wszystkim i zanurzyć się w refleksyjne obserwacje dwojga muzyków o intrygującej optyce postrzegania. Piosenki te mają duszę. A dusze w powłoce ciał tych artystów, na pewno mają jeszcze dużo do powiedzenia.

Produkcja albumu cały czas jest dookreślona brzmieniami w jednym określonym kierunku na palecie kolorytu rockowo/ popowo – bluesowych dźwięków. Doskonale się udało zachować niemalże jednolity sound zespołu, który będzie teraz na pewno rozpoznawalny w rozgłośniach radiowych.

Płytę charakteryzuje lekkość, świeżość muzycznych aranżacji, które mam wrażenie jakbym kiedyś już słyszał. Przewija się w niej temat bluesa, hiszpańskie około flamenco, czy rock w polskim wydaniu. Zachęcam do zapętlania w ilościach niezliczonych szczególnie w środku Lata, które nadchodzi!

Recenzja: Piotr Siedlecki

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!