Wywiad z Garym Numanem

Gary Numan to brytyjski wokalista, autor tekstów i producent muzyczny aktywny na scenie od 1977 roku. Brzmienia, w jakich się obraca to przede wszystkim industrialny rock, synt-pop oraz elektronika.

 

Oliwia: Twoja muzyczna kariera rozpoczęła się prawie 50 lat temu. Szmat czasu! Czy pamiętasz moment w swoim życiu, w którym podjąłeś decyzję o związaniu go z muzyką?

 

Gary: Przez większość mojego dzieciństwa moimi dwoma największymi pasjami były muzyka i samoloty i nie byłem pewny, którą z tych dwóch rzeczy chciałbym realizować zawodowo. Kiedy miałem 15 lat, zorganizowali nam w szkole pogadankę na temat ścieżki kariery i wówczas pomysł, żeby zostać pilotem, wydawał mi się niemal nierealny. Myliłem się wtedy co prawda, ale to był ten moment, w którym postawiłem na muzykę. To było około początku roku 1973.

 

O: Kiedy większość dzieciaków w latach 80 była zakochana w surowym rock’n’rollu, Ty zakochałeś się w dźwiękach syntezatora. Co czyni synthowe brzmienie tak wyjątkowym, że stało się ważnym elementem twojej twórczości?

 

G: Pierwszy raz odkryłem synth w 1978 roku i wtedy też stworzyłem mój pierwszy elektroniczny album – było to więc trochę wcześniej niż w latach 80. Nie chodzi w sumie o to, że synth ma jakieś wyjątkowe brzmienie a o to, że synth pozwala na nieustanne tworzenie nowych brzmień, których dotąd nikt nie słyszał wcześniej. Tak samo jak wiele rzeczy. Nie jestem absolutnie oddany synthowi, jeśli mam być szczery. Moje prawdziwe oddanie leży w brzmieniach. Nowych brzmieniach, interesujących brzmieniach, brzmieniach, które ekscytują słuchacza. Nie dbam wybitnie o to, co je tworzy. To może być synth, bardzo często jest, ale może być równie dobrze cokolwiek. Sound jest ważny a nie to z czego powstał.

 

O: Twoje początki w muzyce związane są z zespołem Tubeway Army. Ale tuż po wydaniu dwóch albumów z zespołem zdecydowałeś się działać solo. Dlaczego?

 

G: Tubeway Army został stworzony jako zespół punkowy. Kiedy przerzuciłem się na muzykę elektroniczną, nie chciałem być już  kojarzony z Tubeway Army, właśnie przez te punkowe powiązania. Wytwórnia płytowa nie pozwoliła na te wielkie zmiany od razu a przynajmniej dopóki nie odniosłem pewnego sukcesu na rynku muzycznym i nie zyskałem niewielkiej mocy sprawczej za jego sprawą – po tym dopiero mogłem coś zmienić i działać solo.

 

 

O: Po tym, zostały wydane dwa najbardziej przełomowe albumy w Twojej karierze: „Replicas” i „”The Pleasure Principle”. Który z tych dwóch albumów, w twojej opinii, przyniósł Ci prawdziwy sukces?

G: Cóż, „Replicas” był oficjalnie krążkiem Tubeway Army i był również moim pierwszym albumem, który był pierwszy na liście przebojów w Wielkiej Brytanii. ‘The Pleasure Principle’ był następnym albumem, który wyszedł już jako płyta Garego Numana i on również był pierwszy na liście przebojów w Wielkiej Brytanii. Zatem „Replicas” był moim pierwszym sukcesem ale „The Pleasure Principle” osiągnął większy sukces na skalę światową.

 

O: Skoro rozmawiamy już o “The Pleasure Principle” – twój najsłynniejszy kawałek „Cars” (pochodzący z tego albumu) był inspirowany prawdziwymi wydarzeniami z twojego życia, kiedy stałeś w korku ulicznym w Londynie. Czy mógłbyś o tym opowiedzieć?

 

G: Zostałem zaatakowany przez dwóch mężczyzn, kiedy stałem w korku w Londynie. Musiałem ich wtedy czymś naprawdę zdenerwować ale nie wiem, co spowodowało tę złość. Próbowali otworzyć drzwi do mojego auta i powybijać szyby, kiedy byłem zamknięty w środku. Kiedy tylko zobaczyłem szparę w korku, zjechałem na chodnik, zmusiłem przechodniów, żeby się rozeszli i uciekłem. Byłem bardzo wystraszony i ta sytuacja została mi w głowie na długo po tym, jak napisałem o tym kawałek, krótko po tych wydarzeniach.

 

O: Co jeszcze inspirowało Cię do tworzenia w tamtym czasie? Twoja wizja twórcza była bardzo nowoczesna i wręcz nieprzystająca do stylu tworzenia tamtych czasów.

 

G: Pojąłem, że syntezatory pozwalają mi tworzyć muzykę z dźwięków, a tworzenie jest dla mnie motorem napędowym bardziej niż muzycznym skillem. Nie byłem dobrym muzykiem, nadal nie jestem, jeśli mam być szczery ale to nie jest istotne. Nie musisz być świetnym muzykiem aby znaleźć dobre melodie i tworzyć fajne brzmienia. W jakiś sposób był to dla mnie początek bycia innym typem muzyka. Moje zainteresowania leżą w brzmieniu, nie w tym, by grać technicznie. Muzyka jest zatem najlepszym sposobem dla mnie aby tworzyć i cieszyć się tą pasją do brzmień. W pewien sposób muzyka jest efektem ubocznym mojej prawdziwej namiętności jaką jest tworzenie dźwięku.

 

O: Zdecydowałeś się jednak zejść ze sceny w latach 80 i zrobić sobie krótką przerwę. Potrzebowałeś wtedy dystansu od muzyki, żeby zyskać świeże spojrzenie na nią?

 

G: Kiedy osiągnąłem sukces, moje życie zmieniło się właściwe w jeden dzień. Stało się chaotyczne i zabrakło mi w nim kontroli. Nie czerpałem z niego radości. Zrobiłem sobie przerwę, aby upewnić się, że dalej stąpam twardo po ziemi. Nie pragnąłem dużego ego i poczucia wyjątkowości. Potrzebowałem przerwy aby naprawdę zrozumieć moje nowe życie i ruszyć z nim do przodu w sposób znośny dla mnie. Potrzebowałem nauczyć się jak kontrolować to, co się właśnie ze mną dzieje – wolałem to, niż stać się tego ofiarą. To była najbardziej czuła rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem.

 

O: Przeszedłeś w swojej twórczości gładko od futurystycznego synth-popu do przerażającego, apokaliptycznego industrialu. Skąd u Ciebie ten artystyczny rozwój?

 

G: Moją największą fascynacją od zawsze była kondycja człowieczeństwa i to dokąd ona wyewoluuje. Co będzie za 50 lat, za 100 lat, bazując na tym, w czym ludzkość działa teraz. Kiedy pisałem swój futurystyczny synth, on nadal głównie dotyczył kondycji gatunku ludzkiego bardziej niż technologii. Nadal dotyczy. To co się zmieniło, to to, że nie zostało nam  już 100 lat, więc tematy zdają się pilniejsze, bardziej frustrujące i bardziej przerażające. Myślę, że szybko postępujące wyniszczenie naszej planety oraz nasz udział w tej nieuchronnie zbliżającej się katastrofie ma największy wpływ na to, że muzyka stała się bardziej industrialna.

 

 

O: Nawet twój ostatni album, “Intruder” był złowróżbny, skupiony wokół potencjalnej przyszłej katastrofy naszej planety. Czy uważasz, że abstrakcyjna przyszłość, o której śpiewasz przez prawie 40 lat dzieje się właśnie teraz? Czujesz się trochę jak prorok?

 

G:  Nie uważam, żebym był prorokiem ale przeczuwam, że wiele rzeczy o których śpiewałem się ziści albo prawie się ziści. Ale to przecież tyczy się  wielu kwestii, o których mówi się codziennie. 45 lat temu martwiłem się o to, że ludzkość coraz bardziej polega na technologii i o tym, jak to nas ukształtuje w przyszłych latach. Ale wtedy nie byłem jedyną osobą, która się o to martwiła, ponieważ istniało grono ludzi, które było bardziej świadomych i lepiej poinformowanych w tym temacie niż ja kiedykolwiek. Tak samo jest dzisiaj; zastanawiam się nad obawami ludzi, którzy przejmują się losem naszej planety a jednocześnie mają dużo większą wiedzę niż ja kiedykolwiek zdobędę. Słucham zatem mądrzejszych od siebie i z tego kształtuję moje własne, kreatywne pomysły z informacji, które przyswajam. Każda muzyka stworzona do tak trudnych tematów, musi być ciężka.

 

O: Jesteś na muzycznej scenie już prawie 50 lat. Co sprawia, że nadal jesteś kreatywny i zdolny do robienia nowatorskich rzeczy?

 

G: Moja pasja do tworzenia nowych rzeczy w muzyce nigdy nie wygasła. Nie widzę nawet powodu dla którego kiedykolwiek musiałaby wygasnąć. Robienie określonych czynności przez dłuższy czas może się wiązać z pojawieniem się nudy w życiu ale w moim przypadku staram się wciąż odkrywać nowe rzeczy zamiast w kółko powtarzać stare. Dlatego tak bardzo nienawidzę nostalgii. Nie cofam się w przeszłość i nie oglądam się za siebie. Kiedy w swoim życiu poszukujesz wyłącznie nowych rozwiązań, to nigdy nie przyniesie Ci nudy a ja osobiście czerpię z tworzenia nowatorskich rzeczy teraz ogromną przyjemność jak nigdy wcześniej.

 

O: Od niemal 16 lat współpracujesz z producentem Adem Fentonem. Co takiego jest w Fentonie co tak bardzo połączyło Was na gruncie twórczym?

 

G: Przede wszystkim jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Możemy się kłócić, bez ryzyka, że zostaniemy swoimi największymi wrogami. Poza tym, to bardzo owocna relacja. Bez kompromisów, po prostu brutalnie szczere opinie do siebie nawzajem. Dzięki temu możemy po prostu szybko dojść do sedna problemu i od razu go naprawić. Mamy też dużo zaufania do własnych instynktów i to bardzo pomaga w całym procesie. Dodatkowo, Ade jest niesamowicie utalentowany; bierze moją małą twórczość i kreuje z niej coś absolutnie lepszego, niż ja bym stworzył bez niego.

 

O: Jesteś w trasie koncertowej od końca kwietnia. Jakie są twoje nadzieje, cele i plany na nadchodzące koncerty?

 

G: Właściwie to w trasie jestem od końca lutego, ponieważ przed europejską trasą, koncertowaliśmy jeszcze w Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję dokończyć obecną trasę bez dostania zawału serca 😊 Tak po prawdzie, mamy nasz występ dopięty na ostatni guzik. Wiemy dokładnie co mamy robić! Możemy się dostosować do każdego miejsca i rozmiaru sceny i nadal zagrać najbardziej energetyzujące show! Moim celem jest utrzymać ten wysoki poziom i nie obniżyć poziomu intensywności oraz koncertowej energii nawet o sekundę!

 

O: Myślę, że muzyka zajmuje większość twojego życia i „zjada” sporo twojego czasu. Co robisz w czasie, kiedy nie tworzysz muzyki? Podobno latanie było twoją wielką pasją przez długi czas.

 

G: Latanie  było moją wielką pasją. Przez jakieś 15 lat byłem pilotem na pokazach lotniczych, latałem wtedy w Wielkiej Brytanii i czasem w Europie, na samolotach z czasów II wojny światowej. Byłem pilotem akrobacyjnym i pilotem formacji, więc ta pasja nie obyła się bez ryzyka. Z sześciu osób, które latały ze mną na pokazach, czwórka z nich zginęła w różnych wpadkach lotniczych. Zdecydowałem się na porzucenie latania w pokazach kiedy urodziły się moje dzieci i wydało mi się to nierozważne, kiedy miałem wówczas obowiązek zająć się moją rodziną.

Interview with Gary Numan

Oliwia: You started your artistic career almost 50 years ago. That’s quite a time! Do You remember the moment in your life when you decided to make your life connected with music?

 

G: For most of my childhood my two big interests were music and aeroplanes, and I was unsure which to pursue as a career. When I was 15 the school gave a talk about future careers and made the idea of becoming a pilot seem almost impossible. It was actually incorrect, bad advice, but it was that moment that made me choose music. That would have been early 1973.

 

O: When most of the kids in the 80’s were in love with raw rock’n’roll, you’ve given your heart to the sound of synthesizer. What makes synth sound so special, that it has become a major part of your work?

 

G: I first discovered a synth in 1978 and made my first electronic album that same year, so a little before the 80’s. It isn’t that the synth has a special sound, it’s that they can create a constant flow of new sounds that have never been heard before. But so can many things. I’m not devoted to the synth to be honest. My real passion is for sound. New sounds, interesting sounds. sounds that make you excited. I don’t really care what makes the sound. It can be a synth, and often is, but it can be anything. It’s the sound that’s important, not what makes it.

 

O: Your very beginnings in music starts with the band Tubeway Army. But after releasing two albums with the band you have decided to act solo. Why?

 

G: Tubeway Army was created as a punk band. When I moved into electronic music I didn’t want to be known as Tubeway Army anymore because of that punk connection. The record company wouldn’t allow me to change though so it wasn’t until I had some success, and the small amount of power that success brings, that I was able to finally make the change.

 

O: After that, came two most crucial albums in your career: “Replicas” and “The Pleasure Principle”. Which one of those two, in your opinion, gave You the real succes?

 

G: Well ‘Replicas’ was a Tubeway Army album officially, and was the first Number 1 album I had in the UK. ‘The Pleasure Principle’ was the next album, which went out as a Gary Numan album, and that also went to Number 1 in the UK. So, ‘Replicas’ was the first success, but ‘The Pleasure Principle’ had greater success around the world.

 

O: Speaking of “The Pleasure Principle” – your most popular song “Cars” (that comes from this album) was inspired by a real event, during a traffic jam in London. Can You tell me about it?

 

G: I was attacked by two men in London while I was stuck in traffic. I’ve always assumed I must have done something that angered them but nothing I was aware of at the time. They were trying to open the doors and break the windows of my car, that I was safely locked inside. As soon as I saw a gap in the traffic I drove onto the pavement, scattering pedestrians, and got away. It was very frightening and obviously still on my mind when I wrote the song soon after.

 

O: What else inspired You to create at that time? Your way of thinking was completely modern and disproportionate to trends in music of that time.

 

G: I found that the synthisizer enabled me to work in music using sound as the driving force, rather than musical skill. I was not a good player, I’m still not if I’m honest, but that didn’t matter. You don’t need to be a great musician to find great melodies and create cool sounds. In a way it was the start of a different type of musician. My interest is in sounds not musical technique. Music is the best way I’ve found to be able to use and enjoy that interest in sound. In some ways, music is almost a by-product of my real interest, which is creating sounds.

 

O: You decided to leave the stage for a while and went for a little break back in the 80’s. Did You need a little distance to get a fresh view on music then?

 

G: With the success my life changed almost overnight. It had become chaotic and out of control. I didn’t enjoy that at all. I took a break to make sure I kept my feet on the ground. I’m not interested in ego and feeling special. I wanted to take a break to truly understand the new life that I now had, and to be able to move forward in a way that was acceptable to me. I needed to learn how to control what was happening to me rather than become a victim of it. It was the most sensible thing I’ve ever done.

 

O: You have smoothly went from futuristic synth-pop into scary, apocalyptic industrial. Where does this artistic development come from?

 

G: My biggest fascination has always been the human condition, or how it will evolve. What will life be like in 50 years, 100 years, based on the things people are doing now. When I was writing futuristic synth music it was still, mostly, the human condition I was writing about, and less about technology. It still is. What’s changed is that we may not have 100 years left so it’s all become a little more urgent, more frustating and frightening. It’s the rapid deterioration of the planet, and our part in that impending disaster, that I feel has been the biggest factor in the music becoming more industrial.

 

O: Even your latest album, “Intruder” was ominous, focused on potencial, future earth catastrophe. Do You think that the abstract future that you’ve been singing about for almost 40 years is happening now? Do feel a bit like a prophet?

 

G: I don’t think I’m a prophet but I do feel many of the things I’ve been singing about have become a reality, or are about to. But, I’m only reflecting many of the arguments I see talked about every day. 45 years ago I was worried about our increasing reliance on technology and how that could shape what we become. But I wasn’t the only person worried about such things back then, and many people were far more aware and articulate than I ever was. Same thing today, I reflect some of the concerns of people who are far more knowledgeable than I will ever be about the possible fate of the planet. But I listen to what they say, and I form my own creative ideas based on the information I absorb. Any music you make with those ideas as a backdrop has to be heavy

 

O: You have been on stage for almost 50 years. What do You do, to still be creative and able to do innovative things?

 

G: My interest in moving forward, doing new things musically, has never gone away. I don’t see why it ever would. Doing certain things for a long time can perhaps bring a degree of boredom to a life but my time is spent finding new things, not repeating old things. That’s why I hate nostalgia so much. Why I don’t have anything to do with retro tours and looking back. When all you do is search for new things, well that will never become boring and the pleasure I get from finding something new is as rewarding now as it ever was.

 

O: For almost 16 years you have been working with producer Ade Fenton. What is it in Fenton that binds you two together on the artistic ground?

 

G: We are best friends above all else. We can argue without becoming enemies. It’s a very productive working relationship. No compromises, just honest, brutal opinions. We get to the heart of a problem quickly because of that, and fix that problem. A lot of trust in each others instincts also helps progress. In addition he’s just incredibly talented and takes my little songs and turns them into something far better than I could ever manage without him.

 

O: You have been on tour since the end of April. What are your hopes, goals and plans for the rest of the tour dates?

 

G: I’ve actually been on tour since the end of February as we toured the US before we came to Europe. My hope is to get to the end without having a heart attack I think 😊 Truthfully we have the show finely tuned now. We know exactly what we’re doing. We can adapt to different size venues and stages and still deliver the most powerful show we’ve ever done. My goal is to carry on at that high level and not for one second lower the energy and intensity of what we do.

 

O: I think that music takes a major part in your life and ‘eats’ a lot of your time. What are You doing when you’re not making music? I’ve heard that flying was your big passion for a long time.

 

G: Flying used to be. For about 15 years I was an air display pilot flying world war 2 aeroplanes at airshows in the UK, and sometimes into Europe. I was an aerobatic pilot in fact, and a formation pilot, so it was not without its dangers. In fact, of the six people that were in the display team I flew with, four of them were killed in different accidents. I decided to get out of dispaly flying when we had our children as it seemed to wreckless a thing to do when I had the responsibility of caring for a family.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!