Rammstein – teatr osobliwości.

Podobno czekanie zaostrza apetyt. Jak zatem wygłodniali musili być Polscy fani, którzy na koncert zespołu Rammstein musieli czekać aż 2 lata?
Kto zna grupę Rammstein ten wie, że ich koncerty to przede wszystkim widowisko. Show wyreżyserowane na poziomie najlepszego kina akcji, które w umysłach fanów pozostaje na bardzo długo. Nic zatem dziwnego, że 16 lipca PGE Stadion Narodowy przyciągnął ponad 40 tysięcy osób (jak informuje Komenda Stołeczna Policji). Nawet niezbyt trafiona pogoda nie powstrzymała tłumu w liczebności niemalże armii Gondoru.
Trasę koncertową “Europe Stadium Tour” muzycy rozpoczęli jeszcze w 2019 roku, jednak z powodu pandemii, trasa wydłużyła się do 2022 roku. Wówczas, trasę promował album “Rammstein” ale w kwietniu 2022 roku ukazał się krążek “Zeit”, który został jej godnym następcą. W setliście znalazły się jednak zarówno świeżynki z dwóch nowych albumów jak i absolutne klasyki, znane publice od lat, pokroju “Du Hast”, “Links 2-3-4” czy “Du reichst so gut”. I tutaj należy przyznać, że zarówno dobrze znane numery jak i te nowe, na żywo brzmią absolutnie świetnie a Rammstein od początku swojej kariery trzyma bardzo wysoki, muzyczny poziom.
Temu wszystkiemu smaku dodają tony pirotechniki, które czynią z koncertu prawdziwy teatr! Ognie idą zewsząd. Ręczny miotacz ognia? Proszę bardzo. Miotacze ognia przymocowane do rąk? Proszę bardzo. Miotacze ogania przymocowane do gitar? Proszę bardzo. Ale to nie jedyne megalomańskie zapędy w spektaklu ekipy z Niemiec. Podczas numeru “Puppe” na scenę wjechał wielki płonący wózek dla lalek, podczas “Mein Tail” pojawił się wielki gar, w którym Till Lindemann wolno gotował klawiszowca, Christiana “Flake’a” Lorenza, a przed utworem “Ausländer” Panowie dostali się z bocznej sceny na główną na… pontonach.
Główną rolę w całym recitalu gra oczywiście postać Tilla Lindemanna, który nie dość, że czaruje niskim barytonem, to jeszcze jego dykcja w języku niemieckim jest nienaganna i myślę, że nie ma w tym ani krzty przesady. Nie rozmawia dużo z publiką jak większości frontmanów dużych kapel ale przez to roztacza wokół siebie aurę… tajemniczości. Till Lindemann pozostaje dla ludzi zagadką i z całych sił, od wielu lat, jest w stanie ten status utrzymać.
Publikę przed koncertem rozgrzał Duo Abélard – duet dwóch, niezwykle zdolnych pianistek, które na dwa fortepiany wykonały covery zespołu Rammstein. Żałuję jedynie, że pomiędzy odtwarzane utwory Rammsteina nie została wpleciona dowolna inna twórczość, może nawet jakiś jeden autorski utwór, który dobitnie podkreśliłby talenty obydwu Pań. A dostaliśmy jedynie set numerów, które później i tak usłyszeliśmy w tradycyjnej formie, co Chociaż nawet sam zespół postanowił wykorzystać talent obu Pań i wykonać wraz z nimi kultowy utwór “Engel” w melancholijnej, fortepianowej wersji.
Każdemu, kto nie widział jeszcze choćby jednego koncertu Rammsteina na żywo, z całego serca polecę wybrać się na takowy chociaż raz. Jest to wydarzenia, które zapadnie w waszej pamięci na długo, do którego będziecie wracać pamięcią po latach i które, zmieni wasz ogląd wszelkiego rodzaju widowisk. Rammstein to już ekskluzywna marka w muzycznym świecie ale na szczęście – jeszcze daleko jej do typowej, płytkiej komercji.
Relacja : Oliwia Cichocka

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!