Yungblud z nowym albumem „YUNGBLUD” – „To Bunt przeciwko szufladkom”

2 września 2022 ukazała się trzecia solowa płyta artysty pod pseudonimem Yungblud, który nie mało ostatnimi czasy namieszał w rockowym świecie. Gitarowe brzmienia na tej płycie serwują od  brudnych, przestrzennych dźwięków po często oszczędne zabiegi producenckie w stylu lat 80-tych, które wypełniają tło utworów pod ekspresyjny wokal Yungbluda.

Yungblud, który posiada ten pseudonim artystyczny to Dominic Harrison. To muzyk urodzony w 1998 roku. Gra muzykę na pograniczu alternatywnego rocka z elementami hip-hopu w anturażu poetyckich tekstów. Jest multiinstrumentalistą, gra na gitarze, basie, ukulele, perkusji i pianinie. Uczył się też aktorstwa w Londynie.

Kariera

Jego cała kariera nabrała tempa, gdy wspólnie z Charlotte Lawrence nagrał utwór „Falling Skies”, który pojawiły się na ścieżce dźwiękowej serialu Netflix „13 Reason Why”. Jednym z jego największych hitów jest piosenka „California”, która pochodzi z debiutanckiego albumu z 2018 roku „21st Century Liability”.

Artysta podkreśla, że złe emocje nie są manifestacją dobrej piosenki.  Dlatego woli serwować słuchaczom dużo muzyki w energetycznym, żywiołowym stylu . U Yungbluda można dostrzec troskę, zainteresowanie, punktowe spojrzenie na pewne sytuację doskwierające młodym ludziom. Tylko rodzi się w mojej głowie pytanie: jak bardzo  Ci młodzi ludzie identyfikują się z tak barwną, mocno wyzwoloną w swoim zachowaniu i tekstach osobą?

„YUNGBLUD”

W jednym z wywiadów m.in. z okazji wydania nowej płyty, wokalista mówi:  „Yungblud to zaproszenie do miejsca, w którym możesz odnaleźć siebie. To nie Ja, to Ja i my wszyscy. Wszyscy ludzie są mile widziani w tej społeczności, którą tworzę”

Dziś młodzi fani jego muzyki postrzegają go dosłownie jako ikonę alternatywnego brzmienia. Nie bierze się to z niczego. Ciekawe jest w jaki sposób wokalista przekonuje pokolenie Z – czyli pokolenie internetowe gdzie wypowiada się on na tematy społecznie ważne.  Opowiada się za prawami społeczności LGBTQ+, głośno mówi o problemach, dotyczących zdrowia psychicznego młodych osób, nazywając samego siebie tym, który zawsze będzie po stronie dziwaków, wyrzutków i odmieńców. Myślę, że wiele nastolatków czekało na album „YUNGBLUD”, który mimo rodzących się kontrowersji o ubiór czy przekonania, jednak zdobywa zaufanie swoich fanów.

 

Najnowszy album został zatytułowany po prostu „YUNGBLUD”. Wielu artystów nazywa płytę swoją nazwą zespołu czy pseudonimu solisty podczas debiutu fonograficznego. Tak więc zastanawiający jest taki ruch wokalisty. Może uznał, że dopiero teraz ma swoje pięć minut i jego kariera będzie intensywnie się rozwijać w tym momencie. Na okładce albumu znalazł się ubrany w czarną, oversizową marynarkę, z przypiętymi różnymi naszywkami. Wokalista usytuowany na tle czerni ma wyróżniająco się czerwone włosy, które można potraktować jako przejaw buntu. Jak powiedział sam muzyk w wywiadzie dla magazynu NME, „Najnowsza płyta to dla mnie sposób na odzyskanie własnego imienia i udowodnienie, że nie jestem  żadną karykaturą, a prawdziwym, wartościowym artystą, który wie czego chce i ma całkiem sporo do powiedzenia.”

W esencjonalnym skrócie przedstawię 12 następujących po sobie utworów z albumu:

„Funeral”   to utwór otwierający cały album. Towarzyszy mu specyficzny klip, w którym gościnnie pojawili się Ozzy, Sharon i Kelly Osbourne.

„Tissues”   to charakterystyczna melodia zapadająca w pamięć. Brzmienia wypuszczonych gitar jak u Coldplay oraz mocno wyeksponowany wokal.

„Memories” feat Willow to utwór nie zwalniający tempa. Damski wokal doskonale dopełnia wokal Yungbluda.

„Cruel Kids”  to typowe brzmienia gitary dla The Cure. Chórki i delikatny nieco trapowy beat nakręca cały utwór. Wokalista śpiewa o okrutnych dzieciakach, które nie dają żyć.

„Mad” to zwięzła nieco ponad 2 minutowa kompozycja, która tak gna, że można ją pominąć na albumie. Nie mniej przyjemna w odbiorze.

„I Cry 2” mówi o tym, że płakać to ludzka rzecz, i że to też są w porządku emocje.

„Sweet Heroine” to bardzo nostalgiczny utwór z klawiszem z niosącym się pogłosem. Słychać kawałek, który jest dość sentymentalny dla wokalisty.

„Sex not Violence” to roztańczone, dzikie ponad 3 minuty rzucanych komunikatów odnośnie własnego ciała. To kompozycja dozująca napięcie. Jest tu mowa o szkolnych bolączkach i o tajemnicach, które skrywają w sobie młodzi ludzie.

„Don’t go” to utwór z gęstą perkusją i zwrotkami, które spokojnie w prosty sposób można by zagrać na ukulele.  To bardzo popowy, dość cukierkowy klimat utworu.

„Don’ t feel like feelings sad today”  jest utworem, który gitarowym brzmieniem znów przypomina mi brzmienie The Cure. Dużo się tam dzieje. Jest tam dużo dynamiki, która aż do końca piosenki gna w galopującym tempie.

„Die for a night” to akustyczny utwór ballada w stylu chłopaków z Green Day. Bardzo liryczna piosenka, może nieco smutniejsza niż wszystkie, ale na pewno bardzo nastrojowa

„The boy in the black dress” ten utwór kończy płytę Yungbloud w przyjemne dla ucha progresje akordów. W moim poczuciu pozostawia słuchacza z pozytywnymi emocjami. Nieco mi on przypomina utwór Florence The Machine o tytule „Free”

Podsumowanie

Utwory Yungbluda  z każdą pozycją dalej na płycie, są w moim odczuciu dosyć  cukierkowe. Chociaż trzeba przyznać, że ballady i taneczne numery  są w bardzo radiowym stylu.  Tutaj Rock miesza się z popem. Sample z gitarą akustyczną, ale także w moim odczuciu z inspirowanymi dźwiękami od zespołów takich jak Green Day, Muse, The Cure czy nawet Billy Idol. Płyta jest zróżnicowana. Są tu kawałki bardzo dynamiczne, a także takie spokojniejsze melancholijne ballady z nieco pozytywnym zaśpiewem.

Jeżeli zapętlisz drogi słuchaczu kilka razy tę płytę, zaręczam, że znajdziesz coś dla siebie w tej muzycznej amplitudzie brzmień.

Recenzja: Piotr Siedlecki

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!