Recenzja Płyty – “Opvs Contra Natvram” zespołu Behemoth

“Opvs Contra Natvram”, czyli “pójscie pod prąd”, to tytuł najnowszego albumu studyjnego zespołu Behemoth. Zespołu, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. I który, choć od lat nie musi nic nikomu udowadniać, każdym swoim aktem twórczym pokazuje, że zawsze potrafi więcej i lepiej. Nie było niespodzianką, że tak również będzie i tym razem.

Wiosną tego roku otrzymaliśmy pierwszą zapowiedź nowej płyty. Behemoth zaprezentował “Ov My Herculean Exile” na scenie podczas wiosennej trasy po Ameryce Północnej. Przedsmak nowego wydawnictwa przypieczętował kontynuację kierunku objętego przez zespół na wydanym w 2014 roku “The Satanist”. Na przestrzeni kolejnych trzech miesięcy pojawiły się również kolejne single: “Off To War!”, “The Deathless Sun” oraz ostatni: “Thy Becoming Eternal”. Każdy z nich, stanowiący oddzielną, epicką opowieść potwierdził, że Behemoth nigdy nie schodzi z wysokiego C. Niewyczerpane pokłady wściekłości wybrzmiewają patosem wespół z chóralnością. Religia spotyka się z mitologią, Wschód z Zachodem. Wokalnie zaś raczeni jesteśmy kombinacją różnych możliwości spektrum głosowego Nergala od jego rozpoznowalnego growlu, przez fragmenty czyste i wyszeptywane, aż po powodujące ciarki na
plecach zawodzenie.

Uwielbiam jak dużo dzieje się na tym wydawnictwie; jak wiele treści rozkłada się na dość krótkie, bo czterominutowe utwory. Przed recenzją przesłuchałam album parokrotnie jako całość, oraz jako oddzielne numery. Chcę do nich wracać, ponieważ za każdym razem mogę się skupić na innej warstwie instrumentalnej. Każdy z instrumentów żyje i ma swoją opowieść do przekazania. Płyta powstawała w trakcie pandemii i jak powiedział Nergal, otrzymała dostatecznie dużo czasu, aby dojrzeć do swej ostatecznej postaci. Przekonujemy się o tym od pierwszego do ostatniego utworu, odnajdując w każdym z nich indywidualny pazur. Pod względem formy największymi zaskoczeniami na płycie były dla mnie rytualny, wprowadzający nas w płytę “Post God Nirvana” oraz zwieńczenie całości “Versus Christus”, najdłuższa i najciekawsza kompozycja na płycie, wzbogacona sekcją klawiszową. Osobistymi ulubieńcami, do których powracałam najczęściej, zostały z kolei kończący się ponuro “Thy Becoming
Eternal” oraz “Disinheritance”. Ten drugi zaskarbił sobie mój słuch perkusyjnym intrem w wykonaniu Inferna.

Przyznam, że przed pochyleniem się nad tą recenzją nie byłam na bieżąco z publikowanymi wcześniej singlami. I cieszy mnie to, ponieważ mogłam zmierzyć się naraz z całością. Czekając na to tak długo trwałam w niepewności czy “Opvs Contra Natvram” nie pozostawi we mnie posmaku popłuczyn po ostatnim albumie; próby usilnego przedłużenia osiagniętego przed czterema laty sukcesu. Obawy nie potwierdziły się. Behemoth po raz kolejny pokazał jak eksploatować znaną sobie niszę w najlepszy możliwy sposób.

Lista utworów:
1. Post – God Nirvana
2. Malaria Vulgata
3. The Deathless Sun
4. Ov My Herculean Exile
5. Neo – Spartacus
6. Disinheritance
7. Off To War!
8. Once Upon A Pale Horse
9. Thy Becoming Eternal
10. Versus Christus

Recenzja : Dominika Kudła

Przypominamy, że Behemoth już za miesiąc, 19 października wystąpi w katowickim Spodku na koncercie wraz z Arch Enemy, Carcass i Unto Others.

2 thoughts on “Recenzja Płyty – “Opvs Contra Natvram” zespołu Behemoth

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!