Recenzja EP ‘404’ zespołu Widmoid

HTTP 404 lub Not Found – kod błędu odpowiedzi HTTP wskazującego na to, że klient jest w stanie komunikować się z serwerem, ale ten nie może znaleźć żądanego pliku, lub jest on skonfigurowany, aby nie spełnić żądania i nie wyświetlać informacji.

 

Tak według Wikipedii brzmi definicja kodu 404, z którym (nie)często mamy do czynienia podczas przeglądania internetu. Jednak znaczenie trzycyfrowej liczby nie opiera się wyłącznie na nieprzewidzianych przeglądarkowych komplikacjach – jako tytuł swojej debiutanckiej EPki wykorzystał go także zespół Widmoid – czy tkwi w tym jakieś powiązanie? Czy zawarto w tym jakąś aluzję? A może to tylko celowe wprowadzenie w błąd, a faktyczne znaczenie jest zupełnie inne bądź całkiem go brak? Choć przygotowując recenzję tej EPki powinienem skoncentrować się bardziej na jej zawartości muzycznej, to nie ukrywam że już kwestia tytułu zaczęła mnie intrygować. Później zaś okazało się, że im dalej w las, tym ciekawiej.

 

Widmoida w teorii można już nazwać supergrupą, choć daleko im do zbiorowisk legendarnych nazwisk, które w praktyce wypadają dużo słabiej niż mogłoby się wydawać na papierze. Cała czwórka tworząca ten nietuzinkowy zespół posiada całkiem bogate muzyczne CV, w którym pojawiają się takie nazwy jak Maanam, Oddział Zamknięty czy też Vavamuffin – a jest tego oczywiście dużo więcej. Sama muzyka zaś stanowi jeszcze jeden ukłon w stronę lat 80. – tym razem jako bezpośredni hołd dla ery kaset VHS. Bardzo syntezatorowy i bardzo basowy – bas to główna linia prowadząca każdą z pięciu kompozycji, zaś syntezatory i klawisze w istocie zastępuje gitary. I to dosłownie, bo brzmień gitar, czy to akustycznych, czy to elektrycznych, się tu nie uświadczy. Widmoid bardzo głęboko zakorzenił się w klimatach nowofalowych i post-punkowych, i raczej nie wynika to wyłącznie z muzycznego doświadczenia jego członków. Całość przedstawiono w luźnej, typowo alternatywnej formie, która mimo przystępności ucieka od typowej komercji i rzuca w stronę odbiorców własną wizję tego, co wybrzmiewało kilka dekad temu. Co ciekawe, zespół stroni od typowego dla tego stylu zimnego mroku, czarno-białych pejzaży malowanych dźwiękiem. Wszystko zachowuje swoje naturalne barwy, ni ziębiąc, ni grzejąc. “404” stoi gdzieś pośrodku, nie wybiegając w żadną skrajność.

 

Z jednej strony, teoretycznie można uznać do za pewien minus, gdyż taka muzyka często zahacza o mniej lub bardziej radykalne rozwiązania, co czyni ją wymagającą mimo swojej prostoty. Z drugiej strony, cała ta przystępność nie wymaga od odbiorcy znaczącej tolerancji. Widmoid tworzy muzykę bez wątpienia lekką i chwytliwą – z całej EPki wyłamuje się tylko zamykający ją utwór “Duch”, nieco mroczniejszy i bardziej podniosły. Pozostała czwórka jest mniej lub bardziej chwytliwa, na czele z transowym, narzucającym wręcz rytmiczne ruchy ciała “Odrastasz podwójnie”. Hipnotyzujący nastrój powtórzony został i w singlowym numerze “Zegary i Serca”, choć nieco dyskretniej od wybitnie pewnego siebie poprzednika. W twórczości Widmoida odnaleźć można również coś z taneczności, nie powinno to być nic szczególnie zaskakującego – brzmienie syntezatorów, żywcem wyjęte z dawnych lat, przyjemnie buja i dzieli się żywym nastrojem. Nie koliduje to z prostotą kompozycji, ukierunkowanej na sprawdzone rozwiązania, tyle tylko że ze szczyptą “czegoś własnego”. Tu nie ma co się silić na jakąś głębszą filozofię, Widmoid zwyczajnie jej nie potrzebuje.

 

Chciałbym jeszcze pochylić się na moment nad wokalem. Głos, który słyszymy na EPce, należy do Julii Stelmaszczuk. W zasadzie to nie jestem pewien, czy nie powinienem nazwać go w tym miejscu kolejnym instrumentem, gdyż takie właśnie sprawia on wrażenie. Bardzo charakterystyczna, celująca w niskie tony barwa głosu Julii może wymagać chwili przyzwyczajenia, choć taka kolej rzeczy prawdopodobnie wynika z tego, że został on wysunięty mocno na pierwszy plan, co dodaje mu i tak już niemałej wyrazistości. Podkreślona została każda głoska, każda sylaba i słowo. Wszystko słychać idealnie, może nawet ciut zbyt idealnie. Niesamowita wręcz sterylność, której próżno szukać w dawnych pierwowzorach, stanowiących inspirację dla zespołu, wwierca się w umysł odbiorcy i się w nim zakorzenia. Wspominałem już wcześniej o hipnotycznych patentach…? Tak, głos Julii też ma w sobie coś mocno urokliwego. Ale nie tylko dzięki niemu Widmoid wyróżnia się na lokalnej scenie i nie zdziwię się, jeśli trochę na niej namiesza – o ile już tego nie zrobił. Przyznaję, że nie śledzę tej sceny. Z reguły rzadko sięgam po tego typu muzykę, ale jak już na jakąś trafię, to raczej nie zdarza się bym nie czerpał satysfakcji z jej słuchania. Widmoid tego stanu rzeczy nie zmienił.

 

Wracając do tego, o czym pisałem na początku: żadnej większej analogii, jeśli chodzi o nietypowy tytuł EPki, nie dostrzegłem. Próżno szukać jakichkolwiek błędów także w samej zawartości tego materiału. Co innego, gdy spojrzy się na to od innej strony, bardziej metaforycznej – tej, która odnosi się do treści na tym wydawnictwie, dotyczących perspektywy powiązanej z trudnościami w adaptacji do współczesnej rzeczywistości. Chociaż, gdyby już się tak czepiać dosłownego znaczenia liczby 404… to za błąd, czy też po prostu pewien mankament, mogę uznać wydanie tej EPki wyłącznie cyfrowo – jako wierny miłośnik i kolekcjoner fizycznych wydań. Dobrze by to wyglądało na kasecie… może nie na VHSie, ale lepszy rydz niż nic. Jak już podtrzymywać ducha retro, to po całości, czyż nie? “404” to właśnie taka nostalgiczna podróż do minionych lat, ale przebiegająca w komfortowych, pasujących do współczesnych standardów warunkach. Nie mamy do czynienia z bezsensownym powielaniem schematów, co często bywa bolączką zespołów, które chcą grać “po staremu”. Udany start, przyznaję – zobaczymy, co będzie dalej.

 

Łukasz (Barliniak O Muzyce)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!