Tatuażysta z Auschwitz – człowiek kontra wspomnienia / Recenzja?

Od 7 czerwca mamy szansę oglądać na platformie SkyShowtime serial Tatuażysta z Auschwitz, czyli historię Lalego Sokolova (Harvey Keitel), który decyduje się opowiedzieć historię swojego pobytu w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau podczas II wojny Światowej. Decyduje się powierzyć to zadanie Heather Morris (Melanie Lynskey), dla której będzie to pierwsze wyzwanie literackie.

Pierwsza rzecz, warta podkreślenia, to zupełnie inna perspektywa, z którą nie jesteśmy zaznajomieni. Dzięki temu serial od samego początku zyskuję wyjątkową unikatowość, ponieważ prezentuje widzowi coś czego jeszcze nie miał okazji oglądać. Nie jest to typowa produkcja wojenna, gdzie brutalność wylewa się z ekranu, a horror sytuacji wbija się prosto w serce, jak miało to miejsce na przykład w Mieście 44, Pianiście czy Liście Schindlera. Tutaj nie jesteśmy świadkami historii młodego chłopaka cierpiącego w Auschwitz, lecz opowieści staruszka walczącego ze swoimi demonami i rozliczającego się ze swoim życiem u jego kresu.

Ciężko jest napisać recenzję tego serialu… my, jako Polacy, jesteśmy emocjonalnie związani z tą historią, nawet jeśli jest ona przedstawiona z perspektywy Słowaka i skupia się na ludziach tej narodowości. Z tyłu głowy mamy świadomość, że gdzieś tam w innych barakach znajdują się Polacy, a co najważniejsze, że to właśnie w Polsce został wybudowany ten obóz. Dlatego też nie czuje się uprawniona do oceniania tego serialu jako całości, ponieważ wchodzimy tutaj na bardzo grząski teren, gdzie wszelkie nieścisłości, których jest się świadomym, zaczynają wpływać na odbiór serialu. Postanowiłam, więc bardzo mocno wziąć sobie do serca informacje zawartą przed każdym odcinkiem, że fakty w tym serialu mogą bardzo odbiegać od rzeczywistości. Tym samym postanowiłam napisać recenzję w trochę inny sposób, który może wydać się bardziej interpretacją aniżeli faktyczną oceną serialu.

Jaka jest moja interpretacja Tatuażysty z Auschwitz?

Na początku uderza wszechobecna czystość i jasność w tak potwornym miejscu jakim był obóz koncentracyjny, ale im dalej akcja szła do przodu i im częściej widzieliśmy głównego bohatera walczącego ze swoją pamięcią możemy zrozumieć, że ten serial nawet nie próbuje się zbliżyć do faktów czy historycznej poprawności, ponieważ on nie jest o tym!

Jeśli spojrzymy na tę historię oczami Lalego, przestaje dziwić wszechobecna czystość i jasność, ponieważ to właśnie to, co bohater chciał widzieć i pamiętać. Zauważmy, jak szczątkowo pokazane są te wszystkie okropieństwa – on nie chce ich pamiętać, dlatego pojawiają się tylko fragmentarycznie, jak na przykład dwa trupy, których tatuaże miał odczytać. Fabuła to konfrontacja z przeszłością głównego bohatera, rozliczającego się z własną historią po śmierci żony. W pewnym momencie kiedy widzimy kolejne wahania postaci granej przez Keitela można dojść do wniosku, że niekoniecznie opowiada on o tym co było, ale raczej o tym co chciałby żeby się wydarzyło.

Bohater próbuje sam siebie uniewinnić i wytłumaczyć swoje działania (syndrom ocalałego?), ale skutecznie powracają do niego pewne obrazy, przed którymi nie jest w stanie uciec. Wygląda to tak jakby traumatyczne wspomnienia z czasów wojny i niedawna strata ukochanej osoby stały się zalążkiem, aby Lali zaczął wypierać pewne fakty.

Jonah Hauer-King jako Lali Sokolov / zdj. SkyShowtime
Jonah Hauer-King jako Lali Sokolov / zdj. SkyShowtime

Jeśli moja interpretacja jest poprawna to w kontekście technicznym pozwolę sobie na pochwałę czterech aktorów, którzy wbrew pozorom zagrali jedną osobę i zrobili to w sposób fenomenalny, a są to: Harvey Keitel, Jonah Hauer-King, Jonas Nay i Marcel Sabat, którzy w piękny sposób oddali wewnętrzną walkę głównego bohatera z jego przeszłością. Konwencja, niczym w Dickensowkiej Opowieści Wigilijnej, przedstawia nam starego Lalego, mierzącego się z trzema, nawiedzającymi go duchami ze swojej przeszłości w postaci: samego siebie z czasów wojennych (Jonah Hauer-King), Stefana Baretzkiego (Jonas Nay) i Tomasa (Marcel Sabat). Pamiętajmy, że wszystkie zjawy, które widzi Lali to nic innego jak wytwory jego nieświadomego umysłu, to co widzi to jego sumienie i dręczące demony poczucia winy, pragnące wyrwać się na światło dzienne.

Sceny nawiedzeń naprawdę chwytają za serce, a gra aktorska Keitela również jest niezwykle emocjonalna. Aktor idealnie oddał postać, która w swoim życiu doświadczyła strasznych rzeczy, jego reakcje na (dosłownie) przychodzące do niego wspomnienia łapały za serce. Należy również przyznać, że Lali to nie jest postać zero-jedynkowa i tutaj pojawia się Jonah Hauer-King, który skacze po całej skali pojęć moralnych, ale sposób w jaki to robi objawia się jako coś niewinnego, przez co ma się wrażenie, że pomimo piekła dookoła niego on jest nieprzytomny na świat wokół, czyli wpisuje się w konwencje śnienia na jawie, a co za tym idzie, śledzone przez nas jego losy nie są realnymi zdarzeniami, ale kolejną próbą powrotu do wspomnień, które pragnie zmienić lub wymazać, ale nie ma siły sprawczej, aby całkowicie usunąć je ze swojej pamięci. Przez cały czas zdawał się być nieobecny, jego reakcje na otaczającą go rzeczywistość zdawały się być opóźnione, tak jakby musiał sobie przypomnieć jak powinien zareagować. Postać nabiera rozpędu kiedy wraca do starszej wersji, która widząc duchy przeszłości wie od razu jak zareagować.

Jonah Hauer-King jako Lali Sokolov i Jonas Nay jako Stefan Baretzki / zdj. SkyShowtime Tatuażysta z Auschwitz
Jonah Hauer-King jako Lali Sokolov i Jonas Nay jako Stefan Baretzki / zdj. SkyShowtime

Następnie należy zwrócić uwagę na Jonasa Naya, i jego kreację Baretzkiego, tworzącego swojego bohatera jako postać złożoną, w której tak naprawdę nie wiadomo co jest ukryte, a prawdziwy popis daje nie jako Niemiec na służbie, ale jako duch, który nawiedza Sokolova. Piękne i jednocześnie przerażające wizje oraz interakcje bohaterów – Naya i Keitela, są jednymi z najlepiej napisanych wątków w całym serialu. Co prowadzi do drugiego elementu, który należy wyróżnić w tej produkcji…

Cała fabuła to bajka, w którą główny bohater zanurza się z własnej woli. Jest to wyidealizowana opowieść, w której nie chodzi o historię, ale o Lalego i jego pragnienie życia, ponieważ, jak sam powiedział, był młody i chciał żyć. Co sprowadza do pięknej alegorii w postaci Tomasa, zagranego brawurowo przez Marcela Sabata, który również był młody… Sabat stworzył niezwykle wyrazistą postać, pełną sprzeczności i uczuć. Pokazał człowieka pełnego gniewu, ale i miłości. Choć jego występ był krótki to zapada w pamięć, a zwłaszcza ostatnie sceny z jego udziałem, w których nie wiadomo czy być szczęśliwym, czy pozwolić sobie na rzewne łzy. Sceny nawiedzeń Lalego przez tę postać były bardzo brutalne i wchodzące do głowy, a Tomas okazał się być przeciwieństwem, którego główny bohater potrzebował, aby zrozumieć swoje położenie… brutalnie piękne relacje i interakcje między bohaterami.

Ten serial będzie trudny dla Polaków, ponieważ prezentuje perspektywę wojny, która nie jest nam typowo znana. Dla polskiej publiczności, przyzwyczajonej do innych narracji wojennych, może to być niekomfortowe doświadczenie, podobne do oglądania wojennej wersji Romea i Julii, gdzie wszystko jest wygładzone. Wystarczy porównać, jak Jonah Hauer-King wygląda po torturach w Tatuażyście z Auschwitz, a jak Tomasz Ziętek po spotkaniu z Niemcami w filmie Kamienie na Szaniec z 2014 roku, żeby zrozumieć, o czym mówię. Jednakże nie jest to powód, aby skreślać ten serial. Po prostu, trzeba do niego podejść w zupełnie inny sposób.

Zachęcam, aby każdy wyrobił sobie własną opinię na ten temat.

Autor: Joanna Tulo

Oficjalny plakat Tatuażysta z Auschwitz / zdj. SkyShowtime
Oficjalny plakat / zdj. SkyShowtime
Harvey Keitel jako Lali Sokolov i Melanie Lynskey jako Heather Morris / zdj. SkyShowtime
Harvey Keitel jako Lali Sokolov i Melanie Lynskey jako Heather Morris / zdj. SkyShowtime
Harvey Keitel jako Lali Sokolov / zdj. SkyShowtime Tatuażysta z Auschwitz
Harvey Keitel jako Lali Sokolov / zdj. SkyShowtime
Jonah Hauer-King jako Lali Sokolov i Anna Próchniak jako Gita Furman / zdj. SkyShowtime Tatuażysta z Auschwitz
Jonah Hauer-King jako Lali Sokolov i Anna Próchniak jako Gita Furman / zdj. SkyShowtime

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!