Nostalgiczna Sarsa znowu wraca „do starych czasów”.
Po wspaniale przyjętym pierwszym singlu „Jak w filmie” zapowiadającym nowy album, Sarsa wraca z nową piosenką pod przewrotnym tytułem „HAPI” i tak jak poprzednim razem – znowu zaskakuje. Singiel „Jak w filmie” ukazał się jednocześnie w czterech wersjach, a piąta z Zeusem na feacie i w remixie Moo Late zaledwie tydzień później. Tym razem dostajemy numer z bardzo energetycznym beatem, ale jedną z najbardziej klimatycznych obecnie wokalistek na feacie – z Kathią.
– Cudnie jest brać udział w czymś nie do końca w moim własnym stylu – przyznaje Kathia. – W czymś bardziej dynamicznym i pulsującym. Jest to piękne wyjście z mojej strefy komfortu. No i oczywiście super było wrócić do wymieniania się karteczkami!
– Nieustannie szukam połączeń, które mnie samą ekscytują i poruszają – przyznaje Sarsa. – „HAPI” to też mój pierwszy raz z kobietą – pierwszy raz w całej karierze crossuje się wykonawczo, w swoim numerze, z dziewczyną.
Ale jest też pewna stała – singlem „HAPI” Sarsa znowu wraca „do starych czasów”.
– Podobno Millenialsi są najbardziej nostalgicznym pokoleniem – mówi Marta, która sama reprezentuje to pokolenie. – Może coś w tym jest, bo wciąż tęskno mi do „starych czasów” i wciąż nie umiem pisać wesołych piosenek. Utwór „HAPI” inspirowany jest właśnie soundami lat 90tych, Robin S „Show me love”, czy nawet wczesnymi latami 2000, Faithless, Dido „One step too far”. „HAPI” to przewrotny tytuł, bo tekst i przekaz jest ostatecznie dosyć smutny. Upbeatowy, inspirowany latami 90 numer w połączeniu z dwoma nostalgicznymi wokalami to kolejny kontrast.
Premierze singla towarzyszy 90s-trashowy, karteczkowy klip w estetyce kolażowych animacji.