Aura zespołu stała się przestrzenią do przeżywania bólu i smutku w oczyszczający sposób. Recenzja ,,Ku pogrzebaniu serc” zespołu Dom Zły

Dom Zły usłyszałem po raz pierwszy w necie. I od razu zrobił na mnie niesamowite wrażenie swoją siłą, zmysłowością i przenikającym melancholijnym i zimnym klimatem. Nie jest to kolejny zespół powielający schemat obranego gatunku. Jest w Nich autentyczna, przenikająca w każdym dźwięku pewna wyjątkowość. W muzyce tego zespołu jest tyle trudnych emocji przy równoczesnym ekstremalnie silnym graniu, że autentycznie ciary przechodzą po plecach.Takie miałem pierwsze wrażenie, które mocno zaprzątało moją uwagą. I ten wokal Ani Tru, która mocnym growlem potrafi śpiewać. To wszystko sprawiło, że zapragnąłem sięgnąć po album ,,Ku pogrzebaniu serc” i rozłożyć po kawałku każdy numer na tym krążku. Więc po kolei…

,,Anafora” rozpoczyna ten album nostalgią. I brzmi to może banalnie,jednak takie są pierwsze dźwięki na tym albumie. Wolne, smutne, jednak jeszcze nie depresyjne. Wkraczamy za to w dzikość na następnym numerze… ,,kto serce otwiera za blisko o krok”  to fragment tekstu dla ,,Dla świata umierać”. I robi się totalnie gorąco. Wjeżdza coś co od samego początku jest niezaprzeczalną siłą tego zespołu. Jego dynamika przeplatająca się właśnie z wspomniną depresyjnością. Ten numer jest już daniem głównym,które będzie towarzyszyło na tym albumie w postaci dwóch przenikających się sił. Klimatu siły i totalnie przeszywającego smutku. Cztery minuty z sekundami tego numeru pozwoliły mi poczuć mocno ten klimat. Zrobiło mi się niesamowicie, poczułem się lekko podniecony na myśl o tym czego mogę spodziewać się dalej. ,,Wiatr” przywiał bardziej optymistyczne dźwięki, lżejsze pomimo szybkości w swojej konstrukcji. Bez wątpienia nadał obraz stylu gry zespołu, który nie uderza w jednostajność szukając okazji do zaskoczenia słuchacza. Czym jeszcze zadziwi? Robi się zimno. Wolno. Ponuro…wchodzi ,,Zła krew”. Tutaj pierwsze moje skojarzenie to nihilizm w czystej postaci. Klimat uderzył w odległe rejony black metalowych prekursorów takich przestrzeni. Wręcz słychać old schoolowe granie, więc dla wszystkich miłośników takich brzmień będzie to naprawdę łakomy kąsek. Długi, ponad sześciominutowy numer robi swoje. ,,Błękit” trochę stonowany na początku z szybką perkusją w tle nie miażdży już takim ciężarem, jednak niesamowitą płynącą falą depresyjności przeplataną gdzieniegdzie wpadającym światłem. I wchodzi z niesamowitą siłą ,,Czarny ptak”. Siłą tego numeru jest niezwykła dynamika, przypominająca zmiatające wszystko na swojej drogi tornado. ,,Nie pamiętam siebie”. Numer jest kwintesencją dotychczasowych utworów na tym albumie. Mam wrażenie, że zespół zachował ten kawałek właśnie do tego momentu, abyśmy mogli zrozumieć i poczuć jego dźwięki w pełnej okazałości. Mieszankę trudnych emocji dobranych do odpowiednio wyrażających je dźwięków. Taki jest też ,,W popiele”. I na końcu tytułowy ,,Ku pogrzebaniu serc”. Wymiótł. Sprawił, że nie zapomnę tego zespołu już nigdy. Jest to majstersztyk na tym albumie. Niewiarygodnie zimny do szpiku kości, przenikający

totalnie fascynującą depresyjnością w którą wplecione jest maksymalne stężenie egzystencjalnego bólu. Po wielokrotnych odsłuchach nie mam już żadnej wątpliwości dlaczego Dom Zły wybrał ten kawałek na reprezentanta płyty. Jest zwieńczeniem całokształtu tego albumu. Zimnego, depresyjnego, totalnie dynamicznego w swojej konstrukcji.
Przeszedłem przez ten album niczym w ekstatycznym uniesieniu. Zmiażdżył mnie. Sprawił, że poczułem głęboko skrywane emocje, może też takie, których się obawiałem. Dlatego myślę, że nie jest to łatwa płyta. Wydobywa wiele smutku. Jednak z drugiej strony jest rewelacyjna pod względem klimatu. Dom Zły zrobił coś, czego nikt nie zrobił wcześniej na naszym podwórku. Sprawił, że black metalowa aura stała się przestrzenią na przeżycie pustki, bólu i wspomnianego smutku w oczyszczający sposób. Poczułem się zafascynowany obcując z tymi trudnymi tematami. I choć brzmi to może niewiarygodnie to klimat, który zespół stworzył działa niczym katharsis. Jest to jeden z najciekawszych albumów jaki słyszałem w ostatnim czasie. Polecam. Ogromnie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!