W warstwie tekstowej utwór nawiązuje do naszej autorskiej opowieści Martini Police. Wydarzenia rozgrywają się w równoległej rzeczywistości w fikcyjnym uniwersum dystopijnej przyszłości 2061 roku.
Pisząc słowa “Californii” postanowiłem nawiązać do nieco bardziej frywolnego charakteru muzyki i dodać trochę odniesień do slapstickowej klasyki retro sci-fi. Chciałem, aby tekst oddawał energię i nastrój niepokojącego kierunku, w jakim zmierzają nasze społeczeństwa z odrobiną nadziei na końcu. Rezonują z nami opowieści o starciach dobra ze złem, rycerzach Jedi i walce o wolność ze zbuntowanymi maszynami. Ujmuje nas łatwe oddzielanie jasności od ciemności. Sami bez problemu możemy wczuć się w rolę postaci z klasycznych lekkich filmów fantastyczno naukowych takich jak “Gwiezdne Wojny” czy “Matrix”. Mimo wielkich kłopotów, które towarzyszą bohaterom tych opowieści, zawsze w ostatniej chwili ktoś przychodzi im na ratunek. Kto wie może i nas czeka taki wielki nowy początek po tym jak poradzimy sobie z całą masą wyzwań technologicznego świata? Podobnie jak zapewne większość z nas podchodzę do tych filmów z przymrużeniem oka. Nie można im jednak odmówić siły, z jaką wciągają w swoje światy kolejne pokolenia i oddziałują na popkulturę. Właśnie to mnie właśnie w nich interesuje — komentuje Robert Kodłubański, wokalista zespołu Martini Police.
California to zakończenie opowieści, w którym Martini Police starają się z jednej strony pokazać nieuchronny koniec naszego dotychczasowego stylu życia i być może wolności w takim sensie, w jakim znamy je teraz, a z drugiej fakt, że zawsze pozostaje nadzieja na to, że odnajdziemy się w tym nowym dziwnym i niepokojącym świecie. W końcu tak naprawdę nie szukamy niczego nowego czy to w przestrzeni kosmicznej, czy internetowej. Chcemy odnaleźć to, czego brakuje nam tu i teraz — przygodę, bliskość, przyjaźń czy miłość. Być może w bezmiarze przestrzeni jesteśmy dla siebie nawzajem wszystkim, co mamy…
|