Na Jego muzykę trafiłem przypadkiem przeczesując gęstwiny streamingu. Robię tak czasem szukając ciekawych zespołów i muzyków. Pojawił się nagle. I już pierwszy odsłuch zrobił na mnie wrażenie. Ogromne zaznaczę. Ten dwudziestojedno latek sam nagrał płytę grając na niej na wszystkich instrumentach. Wcześniej jednak wybudował studio. Czujecie? Mowa o albumie ,,Fanga” o który poprosiłem samego muzyka!
Franio wprowadza nas bardzo emocjonalnie w swój album. Przyznam, że numer ,,Wszystko na raz” ma w sobie taki ładunek, że miałem ciarki. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem autentycznie muzyczną petardę. I to było momentalnie zachętą do dalszego obcowania z tym albumem. Bez najmniejszej chwili zawahania przeszedłem do kolejnych numerów. ,,Jeden pies” okazał się jeszcze mocniejszym doświadczeniem. Dwa numery, które gitarowo i tekstowo sprawiły, że nagle odzyskałem nadzieję, że jest jeszcze w stanie pojawić się takie granie na współczesnej alternatywnej scenie. Jest chłopak, który bierze instrument a właściwie instrumenty i wymiata dźwięki, które bez zbędnego lukru budują niesamowite emocjonalne napięcie. I w ten sposób określiłbym zawartość i klimat albumu ,,Fanga”.
Jest to krzyk gościa z młodego pokolenia który okazuje się totalnie mocny i pozbawiony złudzeń. Taki numer jak ,,Serdeczne słowa” jest tego doskonałym przykładem…. ,,Pierwsze skrzypce grają dłonie i mój gniew…” Czy można dosadniej? Franio Mucha użył wszystkich środków przekazu do tego, żeby na tym albumie oddać swoją frustrację współczesnym światem, być może pokoleniem z którego pochodzi? W tekstach jest generowany niepokój, który tworzy klimat z którym słuchacz chce się zmierzyć. W dźwiękach dominuje siła post punkowych gitar, grunge’owego brudu i zarazem melodyjnego odniesienia do muzyki lat 90. Jakiej? Właśnie tej seattle’owej sceny jak choćby w ,,Tobie ufam”, gdzie słyszymy powiew klimatu dobrych kapel z sceny grunge. Wspomniany post punk to z kolei ,,Wielkie Oczy”, gdzie flow tego numeru napędzają gitarowe motywy tak charakterystyczne dla tego podwórka. Franio Mucha zdaje się być muzykiem wszechstronnym dobrze zaopatrzonym w narzędzia, które dają mu możliwość stworzenia klimatu za którym tęsknią tacy słuchacze jak ja, ludzie po czterdziestce. Zarazem daje młodemu pokoleniu z którego się wywodzi szansę na poznanie brzmienia genialnego, alternatywnego rockowego grania. Im dalej zagłębiałem się w ten album, tym bardziej stwierdzam, że obcuję z mistrzostwem alternatywnego grania i kolejne numery jak ,,Pięści” czy ,,Porcelana” utwierdzały mnie w tym przeświadczeniu. Nadeszła tytułowa ,,Fanga”. Bardzo nostalgiczna i chyba zbierająca w jedną całość to wszystko, co Mikołaj Gawron chciał przekazać na tym albumie zarówno w tekstowej jak i muzycznej stronie.