„Chciałem pokazać mojej publiczności […] punkt widzenia mojego pokolenia” Wiktor Waligóra w wywiadzie po Fryderykach 2025!

Wiktor Waligóra to jeden z tych artystów, o których w najbliższych latach będzie głośno. Podczas gali rozdania nagród Fryderyki Muzyka Rozrywkowa 2025, która odbyła się 5 kwietnia w krakowskiej TAURON Arenie, zdobył statuetkę w kategorii Fonograficzny debiut roku. Choć sam nie potrafił ukryć zaskoczenia, wyróżnienie to tylko potwierdziło, że jego szczerość, wrażliwość i świeże spojrzenie na współczesną muzykę zyskały uznanie nie tylko publiczności, ale i branży. Tuż po zakończeniu ceremonii porozmawialiśmy z nim o emocjach, twórczości i planach na przyszłość.

Czy Ty już ochłonąłeś po tym, co się dzisiaj wydarzyło?

Zdecydowanie nie.

Powiedz, co przeżywałeś bardziej: występ czy statuetkę?

Na występ byłem przygotowany, mieliśmy próby, więc wiedziałem, czego się spodziewać. Przeżywałem go bardzo, natomiast jeśli chodzi o moment ogłoszenia wyników, to po tym, jak Pan Krzysztof wyczytał moje nazwisko, pamiętam tylko mniej więcej, co się działo – niewiele z tego naprawdę zakodowałem. Występem faktycznie bardzo się stresowałem, ale poziom uśmiechu i szczęścia, jaki poczułem po zejściu ze sceny, to chyba coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem.

Jak myślisz, jakie cechy w Twojej muzyce czy w Tobie jako artyście sprawiły, że Akademia zdecydowała się dać Ci to wyróżnienie?

Nie wiem, pisałem ten pierwszy album bardzo szczerze, pisałem o sobie. Chciałem pokazać mojej publiczności – a wiem, że mam dużo słuchaczy starszych ode mnie – punkt widzenia mojego pokolenia. Może ta szczerość została doceniona. Ale patrząc na to, jakie wspaniałe grono było nominowane razem ze mną to szczerze mówiąc, nie wiem, czym akurat moja płyta się wyróżniła.

Jesteś bardzo młodym artystą, jeszcze wiele przed Tobą, więc co dalej? Co wolisz: koncertować czy tworzyć? Co jest najbliższe Twojemu sercu w tym momencie i co planujesz jako pierwsze?

Zdecydowanie najbliższe mojemu sercu są występy. Jestem po swojej pierwszej trasie koncertowej i na niej w ogóle odkryłem nowy poziom endorfin, który można w ciele osiągnąć. Ale żeby koncertować, trzeba mieć materiał – nie można jednej płyty grać całe życie. Dlatego teraz całą wiosnę i lato spędzam w studiu z moimi przyjaciółmi, tworzymy nowe rzeczy. Nie idzie to może tak łatwo, jak bym chciał, ale wierzę, że jeśli trochę podciśniemy, to wyjdą z tego fajne numery, które będziemy mogli długo grać. I na to liczę.

Gdybyś miał zebrać ekipę z dzisiejszych Fryderyków, z którą chciałbyś zaśpiewać jeden utwór, niekoniecznie w duecie, może w większym składzie – kto by się w niej znalazł?

A do ilu się ograniczamy? Bo jak bez ograniczeń, to nie dam rady wybrać! (śmiech)

Powiedzmy, że do czterech osób.

Kurczę, myślę, że po dzisiejszym wieczorze to zdecydowanie Pan Krzysztof i Kasia Sochacka – najwięksi zwycięzcy tej gali, absolutnie zasłużeni. Ale serio, obecność na tej gali uświadomiła mi, jak wiele dobrej muzyki powstaje w Polsce. Występ Kacperczyków był wspaniały, Natalka z Melą – po prostu wow. Nie jestem w stanie wskazać tylko kilku osób. Jestem onieśmielony poziomem muzyki, jaki dziś wybrzmiał w Arenie.

Na sam koniec – w której kategorii będziesz nominowany w przyszłym roku?

Oj… chyba się nie wyrobię z nowym materiałem, żeby było co nominować! (śmiech)

Na pewno się uda! Powodzenia!

Dzięki!

Rozmawiała: Joanna Tulo

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!