Rozmowa z zespołem Dieth

Dieth, czyli nowy zespół utytułowanych muzyków, Davida Ellefsona (ex-Megadeth), Guilherme Mirandy (ex-Entombed A.D.) i Michała Łysejko (ex-Decapitated), zaprezentował właśnie swój trzeci teledysk promujący zapowiedzianą na 2 czerwca płytę.

Ciekawostką jest, że na swoją „siedzibę” Dieth wybrał Polskę, więc teledyski także kręci w naszym kraju. Pod koniec zeszłego roku przy okazji kręcenia wideo do „To Hell And Back” członkowie Dieth spotkali się w Krakowie z fanami oraz znaleźli chwilę na udzielenie nam krótkiego wywiadu. Opowiedzieli w nim o powstaniu zespołu, genezie nazwy i planach na przyszłość. Była też okazja zapytać o kondycję muzyki w czasach coraz bardziej wszechobecnej sztucznej inteligencji oraz, co oczywiste, nie zabrakło kilku odniesień do Megadeth. Zapraszamy do lektury wywiadu, który w imieniu Strefy Music Art. przeprowadzili Andrzej Gerlich i Tomek Woźniak.

Strefa Music Art.: Cześć. Dziękujemy za spotkanie i możliwość przeprowadzenia wywiadu.
Zanim przejdziemy do pytań o Wasz nowy zespół, chcielibyśmy porozmawiać o tym, co dzieje się aktualnie wokół nas. Mamy tu na myśli powstanie metaverse i wszystkie te szalone rzeczy związane ze sztuczną inteligencją. Żyjemy właśnie w czasach, w których wystarczy wpisać w internecie kilka słów i sztuczna inteligencja stworzy na tej podstawie obraz lub bardzo realistyczne „zdjęcie”. Nie boicie się, że ktoś stworzy program, w którym wystarczy wpisać „stwórz mi heavy metalowy utwór o danej tematyce, zagrany na dwóch gitarach, basie i perkusji”, a po 3 minutach dostaniemy dobrą piosenkę? Dobrą, bo sztuczna inteligencja wie, czego ludzie lubią słuchać.

Michał: To nie będzie dobre, bo będzie bezduszne. W takim utworze nie będzie nic prawdziwego.

David: Już coś takiego słyszałem. Jakiś facet przyniósł mi utwór, który ktoś zagrał na targach NAMM w Kalifornii trzy lata temu. Kiedy słyszysz pierwszą wersję piosenki, jest perfekcyjna, ponieważ to prawdziwa wersja. Ale kiedy komputer zaczyna dokładać losowe nuty, coraz bardziej oddala się od piosenki. To tylko jedynki i zera. Nie ma w tym ludzkiej duszy. To tylko komputer, więc NIE! To nigdy nie będzie dobre!

Strefa: Widzieliśmy jednak pewną dobrą rzecz, którą stworzyła sztuczna inteligencja. To wideo do utworu Slayera „Angel of Death”. [sztuczna inteligencja stworzyła obraz na podstawie każdego wersu utworu – przyp. redakcja – możecie go obejrzeć poniżej].

 

Michał: O, tak, widziałem go. Jest zajebiście fajny.

David: Wizualizacja to całkiem inna rzecz, tu łączone są różne tworzone lub zmanipulowane obrazy. To, co widzisz ma inny wpływ na Ciebie, niż to co słyszysz. Tu jest ta różnica i obawiam się, że też całkiem inny sposób tworzenia.

Strefa (Tomek): Ja jestem fotografem i obawiam się sztucznej inteligencji.

Michał: O tak, powinieneś się bać, chociaż trochę [śmiech]. Ale jeśli nie jesteś grafikiem komputerowym, to nie jest tak źle.

Strefa (Andrzej): Grafikiem też jest.

Michał: O, f*ck [śmiech].

David: Ale wiesz, analogii można poszukać w latach 80-tych. Perkusiści bali się, że wymienią ich na automaty perkusyjne. Bas był grany na klawiszach, zamiast na gitarze basowej. Ostatecznie to człowiek nadal jest twórcą technologii. Technologia może zajść tylko tak daleko, jak człowiek, który ją stworzył.

Michał: Widzisz, to dobry przykład, sample czy automaty perkusyjne. To powstało, a mimo to my, perkusiści, nadal gramy.

Strefa: Cieszy nas, że w waszej opinii nie ma miejsca dla sztucznej inteligencji w muzyce sensu stricte.
Przejdźmy teraz do szczegółów powstania Dieth. Jak doszło do tego, że trzech muzyków z trzech różnych krajów, a nawet kontynentów spotkało się i zaczęło razem tworzyć?

Guilherme: Mówiąc krótko. Podczas pandemii współprace między muzykami szły całkiem dobrze. Wysyłałeś utwory do przyjaciół, kręciłeś wideo telefonem w domu i tak dalej. Miałem kilka utworów, które chciałem nagrać. Skontaktowałem się z Michałem, wysłałem mu kilka piosenek, pogadaliśmy o nich i zaczęliśmy produkować. Ale kto zagra na basie? Potrzebujemy prawdziwego basu. Martin, mój przyjaciel z Destruction, ma wspólnych znajomych z Davidem Ellefsonem. Powiedział, żebym do niego napisał i wysłał nagranie, więc wysłałem utwór do Davida, a jemu się spodobało. To był „The Hall Of The Hanging Serpents”. Poskładaliśmy utwór w całość i postanowiliśmy go wyprodukować. Miksem zajął się Zed, tu z Polski. Pomógł nam z brzmieniem i  zagrało to super. Wtedy zaczęliśmy do siebie dzwonić, a ostatecznie spotkaliśmy się w Gdańsku, żeby nagrać teledysk.

Strefa: Czyli pandemia Covid miała swój pozytywny aspekt.

Guilherme: Tak, chociaż pandemia nie była tu konieczna.

Strefa: Dave, kolejne pytanie kierujemy do Ciebie. W wywiadzie sprzed kilku lat wspomniałeś, że w Megadeth byłeś tak zwanym „glue guy”, który scala całość i trzyma wszystkich członków zespołu razem. Jaki jest podział ról w Dieth?

David: Wiesz, wszyscy muzycy jesteśmy do siebie podobni, ale każdy z nas ma inne serce i duszę, które wkłada w to wszystko co robi. W Dieth uzgodniliśmy od początku, że wszystko będzie oparte na współpracy. Nie musieliśmy nawet tego mówić, po prostu rozumieliśmy to. Myślę, że najlepsze jest właśnie to, że nie musieliśmy o tym rozmawiać. Od razu, gdy zaczęliśmy grać, poczuliśmy ekscytację. Gdy tylko pierwszy utwór był gotowy, Guilherme stwierdził, że brzmi świetnie i chce zrobić więcej. Nie zapomnę tego momentu, gdy przeczytałem wiadomość i pomyślałem „jasne, wchodzę w to”.

Guilherme: Bardzo łatwo było zrobić dobrą piosenkę, gdy wszystko tak dobrze się układało.

David: Megadeth powstał jako zemsta Dave’a [Mustaine – przyp. redakcja] na Metallice. Tym to było. I jak mogliśmy niedawno przeczytać w internecie, po 40 latach nadal tak jest, prawda? [śmiech]

 

Megadeth powstał jako zemsta Dave’a [Mustaine] na Metallice.

 

David: Szczerze mówiąc, nie potrzebuję już być częścią tej historii. Metallica to moi przyjaciele. To liderzy muzyki metalowej. Kiedy oni wygrywają, wygrywają wszyscy, prawda? Wspaniale jest widzieć, jak radzą sobie z nowymi rzeczami, więc ja nie chcę być dłużej częścią takiej narracji. To dla mnie mało komfortowe. Powinienem zawierać nowe przyjaźnie, wyznaczać nowe muzyczne granice. Dla mnie to jest o wiele bardziej ekscytujące. Po wszystkim, co w życiu zrobiłem, wolę być tu, niż patrzeć w przeszłość z żalem i zastanawiać się co mogło, czy powinno być. Nie mam na to czasu. To co jest teraz, jest dużo bardziej ekscytujące. Byłem już w Polsce w tym roku, ile to razy, trzy? Nigdy wcześniej nie byłem w Krakowie, aż do dzisiejszego wieczora.

Michał: Naprawdę? To musimy się przejść na spacer.

David: To jest nasz wieczór. Celebrujemy coś nowego.

Michał: Właśnie, odrodzenie w płomieniach.

Strefa: Kraków jest niesamowity, polecamy!
Przejdźmy do kolejnego pytania. Kto jest odpowiedzialny w Dieth za teksty? Piszecie je wspólnie, czy raczej Ty, Guilherme, odpowiadasz za warstwę tekstową?

Guilherme: Piszę teksty cały czas, oczywiście. Na dysku twardym mam tony tekstów, mnóstwo riffów. David też napisał mnóstwo tekstów. Kiedy spotkaliśmy się w Gdańsku, przeszliśmy przez piosenki, riffy i cały materiał, który każdy z nas miał na swoim komputerze i okazało się, że właściwie mamy gotowy materiał na połowę kolejnej płyty. Raz David przesłał nam wideo, na którym zagrał praktycznie cały utwór i zapytał czy coś z tym zrobimy… i po prostu zabraliśmy się za produkcję tej piosenki.

Strefa: Wygląda na to, że w zespole panuje świetna atmosfera.

Michał: Zgadza się. Gdy pracujesz nad czymś wspólnie, pokazanie pomysłów pozostałym członkom zespołu jest bardzo łatwe. Czujesz, że możesz bez problemu to zrobić.

Guilherme: Wiesz, że nie będziesz cenzurowany.

Michał: To naprawdę świetne uczucie.

Strefa: Na czym się koncentrujecie w tekstach? O czym będzie pierwszy album?

David: Przekonacie się.

Strefa: David, zdradź nam chociaż trochę.

David: Powiem tak – utwór „In The Hall Of The Hanging Serpents” to serce i dusza Dieth. 100%! I od niego eksplorujemy muzykę trochę w lewo, trochę w prawo. Rozwinęło się to głównie, gdy byliśmy w Niemczech. Nie chcieliśmy, żeby współpraca była tylko nagrywaniem przez internet, chociaż przez COVID od tego się zaczęło. Dlatego, gdy tylko wróciła możliwość podróżowania, skorzystaliśmy z możliwości spotkania się, nagrywania, jadania razem posiłków. Czuliśmy się częścią zespołu. Pewnego dnia, gdy byliśmy w studio, Michał wpadł na pomysł piosenki, która jest zakotwiczona w partii perkusyjnej, zwłaszcza jej intro. Całość utworu, tekst, rytm, wszystko obraca się w nim wokół bębnów. To naprawdę fajne, że każdy z nas może przewodzić ścieżce, którą zmierza utwór.

Strefa: Skoro już mowa o “In The Hall Of The Hanging Serpents”. Na końcu teledysku umieściliście “wiadomość”. Przekaz napisany na gitarze Davida.

Michał: Tak, „f*ck you”.

David: Myślę, że nie muszę tłumaczyć, do kogo to było. [śmiech]

Strefa: Tak, wszyscy się domyślaliśmy, ale musieliśmy skorzystać z okazji i zapytać u źródła.

 

Strefa: Jak klasyfikujecie swoją muzykę? To połączenie thrashu i death metalu, a może coś całkiem nowego? Nowy gatunek muzyczny?

David: Myślę, że tak właśnie jest. Tak o tym mówi Michał od kilku dni.

Michał: Nie thrash, nie death metal, nie hard rock, ale z hard rockowymi riffami także.

Strefa: Czyli nowy gatunek muzyczny?

Michał: Nie do końca. To miks wielu gatunków. Na pewno nie jest to sam death metal, nie jest to też thrash metal. Może nie nowy styl, ale nowa droga.

Guilherme: To co tworzymy wychodzi całkiem spontanicznie, dzieje się naturalnie. Pewnego dnia będąc w domu wpadłem na riff, który mógłby pasować do tekstu, jaki kiedyś napisałem. Otworzyłem folder z tekstami, przeczytałem i „tak, to pasuje do siebie”. Czasami nie musisz nad czymś długo myśleć, po prostu łączysz kropki.

Strefa: Czyli nie musicie trzymać się konkretnego gatunku. To świetnie dla rozwoju muzyki metalowej.
Czas nas goni, więc kolejne pytanie. Guilherme, Ty masz death metalowe korzenie, Michał, Ty także, ale David wywodzi się z thrashu. Dave, czy ciężko Ci było dołączyć do zespołu złożonego z death metalowców?

David: Wiesz, fani zawsze chcą usłyszeć, jak grasz coś cięższego i mroczniejszego niż wcześniej. To prawie jak wyzwanie. W moim muzycznym słowniku przeszedłem całą drogę – od thrashu, przez heavy metal, hard rock, po granie ballad. Nawet w Megadeth, ale także w projektach, w których uczestniczyłem poza nim. Death i thrash to dla nas niemal druga natura. Wszyscy znamy przecież swoje poprzednie zespoły. Świetne jest to, gdy zbieramy się razem i rozwijamy nowe brzmienie, którego tak naprawdę nie można jeszcze określić. Myślę, że to niesamowite. To bycie częścią grupy, częścią większego ruchu. To tak jak z Wielką Czwórką, która stworzyła thrash. Dobrze jest być znowu częścią czegoś takiego. Czegoś, czego nie można jeszcze zdefiniować, ponieważ to dopiero określi ktoś w prasie pewnego dnia. Tego nigdy nie nazywamy my, to media wymyślają na to nazwę.

Strefa: Nowa fala thrash death metalu prosto z Polski. OK, przejdźmy do waszej nazwy i logo. Te dwie rzeczy są w świecie metalowym bardzo mocno połączone. Gwiazdy popu, czy innych mainstreamowych odmian muzyki nie mają swojego logo. Zespoły metalowe i rockowe mają. Wszystkie. Kto zaprojektował Wasze logo? Jakie ma ono dla Was znaczenie? Planujecie je rozwijać w przyszłości, czy raczej nie zmienicie go nigdy?

Guilherme: Człowieku, nigdy to zbyt długi czas, prawda? Wieczność zawsze się kończy. Ale dla mnie to logo jest mega ważne. Stworzył je dla nas pewien włoski artysta. My mieliśmy cały pomysł w głowach, opisaliśmy mu go, a jemu udało się odwzorować nasze wyobrażenie praktycznie od samego początku. A nazwę “Dieth” wymyślił David.

David: Dieth zasadniczo oznacza „zaczynanie od nowa”. Oznacza, ze umarłeś dla swojej przeszłości, by zacząć od nowa. Zamiast nazywać to odrodzeniem, nazywamy to Dieth. To coś w rodzaju zamknięcia przeszłości.

 

Dieth zasadniczo oznacza „zaczynanie od nowa”.

 

David: Spotkaliśmy się tak jakby po przejściu przez zamknięcie poprzednich wcieleń i stąd te dobre odczucia, taka celebracja. Muzyka przychodzi tak łatwo, ponieważ jest pełna pasji i płynie z serca. My po prostu cieszymy się, że możemy się spotkać. Gdy jeden z nas przesyła pomysł, ekscytujemy się tym, ponieważ to nowy początek i wcale nie musi to być takie, jak robiliśmy w przeszłości. Fajnie jest rozwijać kreatywność, czy to poprzez fotografię, wideo, muzykę, cokolwiek. Tworzyć nową recepturę. A zwłaszcza, gdy ludzie reagują na to „Wow, podoba mi się. Nie wiem, co to jest, ale brzmi zajebiście”.

Michał: Najfajniejsze jest to, że ta historia jest prawdziwa. Ta nazwa i wszystko z nią związane jest prawdą. Nie musimy wymyślać żadnej historii, żeby dowieść słuszności naszej nazwy.

Strefa: Przejdźmy do kolejnego pytania. Z pewnością znacie Behemotha i Nergala. W jednym z wywiadów Nergal przedstawił kontrowersyjną radę dla nowych zespołów. Powiedział „Nie zakładajcie zespołów. Na świecie jest za dużo zespołów i płyt. Nie ma miejsca na więcej. Czy naprawdę chcecie wydawać kolejną piosenkę albo kolejny album, na które nikt nie zwróci uwagi? Znajdźcie normalną pracę. Ukończcie studia, podróżujcie i cieszcie się życiem.”.

Michał: Nie bierz jego słów na serio. Po prostu chciał, żeby znowu było o nim głośno. Koniec historii. [śmiech]

Strefa: Mimo wszystko widzimy, że na dużych festiwalach największe gwiazdy to zespoły, które grają od 30, czy 40 lat. Młode zespoły nie potrafią zgromadzić tak dużej publiki. Gdzie jest problem? Młodzi nie mają umiejętności lub pomysłów?

David: Nie ma to nic wspólnego z umiejętnością grania. Tu chodzi o umiejętność tworzenia czegoś, co łączy pokolenie. Tym właśnie są te wielkie zespoły. Potrafią stworzyć coś co on lubi, ona lubi, co podoba się wszystkim. Wielkim punktem zwrotnym w latach 90. była muzyka z Seattle. Nirvana napisała świetne piosenki. Były proste i dlatego były cholernie dobre. Podaję to jako przykład. Ostatecznie dochodzimy do momentu, w którym można powiedzieć „usiądź z gitarą akustyczną, usiądź za fortepianem i po prostu zaśpiewaj i zagraj swoją piosenkę”. Nie możesz tego zrobić? W takim razie przegapiłeś sedno. Proste pytanie – o czym jest twoja piosenka? Powinieneś być w stanie odpowiedzieć na to pytanie w jednym lub dwóch zdaniach. A jeśli nie możesz, to przegapiłeś kluczową kwestię. Jeśli musisz wyjaśniać swoją muzykę, to dla mnie to nie jest piosenka, która łączy ludzi. Oglądamy zawody sportowe i słuchamy muzyki, a nie rozmawiamy o sporcie, czy o muzyce. Albo coś do Ciebie trafia, albo nie.

 

Proste pytanie – o czym jest twoja piosenka? Powinieneś być w stanie odpowiedzieć na to pytanie w jednym lub dwóch zdaniach.

 

Guilherme: Zgadzam się z Nergalem pod kątem biznesowym. Jadąc w trasę płacisz bardzo wysoką cenę, a nie masz żadnej gwarancji sukcesu. Dlatego jestem w stanie zrozumieć, dlaczego przekazuje młodym ludziom taką prawdę o branży. Z drugiej jednak strony budując swoją firmę też często potrzebujesz lat, żeby się rozwinąć. Jeśli będziesz chciał otworzyć burgerownię i będziesz myślał “jest wiele miejsc z burgerami, pewnie mi się nie uda” to nigdy jej nie otworzysz. Potrzeba czasu, żeby zespół się rozwinął, żebyś ty rozwinął się jako artysta i potrafił w dwóch zdaniach odpowiedzieć na pytanie o czym jest twoja muzyka.

David: Możesz być na czasie albo możesz być ponadczasowy. I albo masz to coś, albo nie. To moje przekonania. Dzieje się wiele rzeczy, które mają idealne wyczucie czasu, a po dwóch latach nikt o tym nie pamięta.

Guilherme: Organizowane jest coraz więcej festiwali, bo młode pokolenie lubi tam chodzić. I ludzie wciąż kochają Metallikę, która przyciąga 100 tys. publikę. Pozostałym zespołom to pomaga.

Strefa: Czas na ostatnie pytanie. Kiedy planujecie wydać płytę i zacząć koncertować?

David: Prawdopodobnie w połowie 2023 roku. Ogłosiliśmy już nasz udział w festiwalu Graspop, więc to będzie punktem wyjścia do pozostałych planów. [wiemy już, że Dieth debiutancki album wyda 2 czerwca, a promować go będzie m.in. podczas dwóch koncertów w Polsce u boku Angelus Apatrida – przyp. redakcja]

Strefa: Życzymy w takim razie, żeby Dieth osiągnął wielki sukces i mamy nadzieję spotkać się ponownie.

David: Dzięki. A Ty Tomek, mógłbyś być Jamesem Hetfieldem w tribute bandzie Metalliki. (śmiech)

Strefa (Tomek): [Nie było okazji dopytać, czy Jamesa przypominałem Davidowi z wyglądu, czy może z zachowania (w końcu David z Jamesem bardzo dobrze znają się od lat), ale to i tak był jeden z najlepszych komplementów w moim życiu.]

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!