Jeśli nazwa zespołu bierze się od firmowego ciosu wrestlera (wcześniej doktora), Johna Murphy’ego, polegającego na podskoku i kopniaku obiema nogami jednocześnie, to musi być dobrze. W przypadku Dropkick Murphys jest wręcz wzorowo, bo przez ponad ćwierć wieku działalności grupa stała się absolutnym wyznacznikiem tego, jak powinien brzmieć folk punk – zarówno z płyt, jak i w wydaniu koncertowym. Bo starannie destylowany i rozpoznawalny z kilometra styl bostońskiej ekipy z każdym rokiem szlachetnieje, nie tracąc przy tym ani grama rozpierającej energii. To ponadprzeciętny, a do tego oczywiście stworzony do skandowania, mariaż folk-punkowej zaciętej melodyki, streetpunkowego hartu ducha oraz jadowitości klasycznego hardcore’u. Tytuł drugiej płyty Amerykanów mówi wyraźnie – “cały gang tu jest”, więc miejcie to hasło z tyłu głowy i ruszajcie do Spodka 23 czerwca!
|