Recenzja płyty Jarka Bogusza – Help From Stars

Długogrający album  muzyka – gitarzysty, artysty – Bogusza był wydany już pod koniec stycznia 2016 roku. Jednakże mam wrażenie, że ukazanie się płyty przeszło bez większego echa. Dlatego w tej recenzji przybliżę nieco ciekawą sylwetkę Bogusza jak i jego fenomenalny debiutancki album solowy.

Bogusz to wielowymiarowy muzyk z Krakowa, który zagrał już około 200 gigów – mniejszych i większych koncertów. Swoją drogę z muzycznym światem zaczynał z projektem w brazylijskim zespole, Tribute band Red Hot Chili Peppers. Spędził w Brazylii w 2012 ponad pół roku, gdzie zdobywał doświadczenie sceniczne na około 60 koncertach. Gdy wrócił do Polski, nagrywał swoją autorską muzykę w domowym studiu. Zaczął tworzyć, nagrywać i produkować muzykę już w 2010 roku. „Zdarzały mi się pojedyncze zlecenia i pisałem coś dla kogoś jako tzw. Shadow Producer, ale głównie tworze dla siebie”-  wspomina Bogusz.

Zanim powstał album Help From Stars, Bogusz w 2015 roku zaprosił do współpracy muzycznej i stworzenia EP-ki Katarzynę Gałkowską, znaną z występów w Must be the music. Tak powstał projekt Kayte. Bogusz wraz z Kasią wydali 5 klimatycznych utworów. Występowali m.in. na Sofar Kraków, na których zajęli   III miejsce na Międzynarodowych Konfrontacjach Muzycznych w 2015 roku.Pod koniec grudnia 2015 roku Bogusz wydał także swoją autorską EP-kę „Right Brain Music” Jest ona nieco funkowa w stylu Johna Frusciante, ale przypomina mi także stylem nieco  zespół Pixies albo  grupę Weezer.

Bogusz w 2016 roku przy użyciu 2 gitar, komputera i mikrofonu wydał  kompletny album  składający się z 9 utworów.

Pierwszym kawałkiem z płyty jest zaczynający się na gitarze akustycznej „Help from Stars”. Dynamiczne gitarowe wstawki gitary elektrycznej oraz zmodulowane dźwięki syntezatorów tworzą energiczny utwór otwierający cały album. Wokal Bogusza jest tutaj zastosowany oszczędnie, ale mam wrażenie z odpowiednim zamysłem.

Kolejny „Be Humble” to galopująca perkusja na wstępie. Aranżacyjnie sporo się tu dzieje. Soczyste brzmienie gitary w stylu zespołu z Glasgow – Franz Ferdinand oaz wokal z nałożonym pogłosem Bogusza nadają kawałkowi unikalny wydźwięk. Utwór miarowo się rozwija niczym wyścig koni. Końcówka to subtelne piano i szept wokalisty. Bardzo miło się tego słucha!

„Never-ending Reincarnation Recycling” to gitarowe dealay’e, nieco elektronicznego podkładu, fenomenalnie pasujące chórki wokalisty i najważniejsze wrażliwość, którą odsłania Bogusz.

„Ocean” to mój faworyt. Piękna melodia, pomysłowa aranżacja, przyciągająca spokojem.  To niosące się dźwięki, które współbrzmiewają z głosem  spokojnym i autentycznym. To kawałek, który polecał w swojej topce piosenek, Youtuber – Cyber Marian. Dzięki niemu trafiłem na muzykę Bogusza.

Z kolei„Reverse” to melancholijna 4 minutowa podróż podczas, której można wsłuchać się w siebie. Myślę, że przy tej muzyce czas nie istnieje. Tylko dźwięki niosą przekaz, który każdy z nas może odczuwać inaczej.

Następny „Psilocybin/Flowers” to najdłuższy kawałek z płyty, który wcale nie jest zapychaczem.  To emocjonalna opowieść stopniowo cedzonego napięcia. Słuchacz podczas odsłuchu może mieć wrażenie jakby się unosił gdzieś w chmurach w środowisku naturalnym, lasu, rzeki czy szczytów gór. Gitary muskają przy zwrotkach a przy refrenach i kulminacyjnych momentach soczyście pokazują pazur

W „Milkyway” warstwa brzmienia jest jak u Moby’ iego. To jedyny utwór po polsku na albumie. Indie pop to dobre określenie stylu w jakim został nagrany ten utwór.

Dalej mamy „Going Home” to szalone gitarowe solówki niczym z ręki Jimiego Page’a lub gitarzysty Comy, w których słychać duże emocje. Dużo kaczki wah-wah. Subtelne piano na wstępie. Klimat nieco jak w piosenkach The Verve, tajemniczy a jednocześnie pociągający. Słychać w dźwiękach wydobywanych spod palców Jarka Bogusza pasję i przeżywanie muzyki

„Richeart (432 Hz)” to nastrojowy wokal, dużo tremola gitarowego i partie gitary, która przewija się z coraz to nowym motywem. Z przepływem flow , czyli takim uniesieniem, uskrzydleniem. Mam poczucie, że zdecydowanie słychać to w głosie jak i w gitarze Bogusza, mimo osadzenia utworu  w konwencji ballady.

Ciekawostka. Dlaczego utwór został nagrany w częstotliwości 432 Hz? Ten strój  jest co prawda cichszy, ale także czystszy, bardziej klarowny, łagodniejszy i przyjemniejszy w odbiorze, lepiej współpracuje z człowiekiem. Częstotliwość 432 Hz jest pierwotna i naturalna, stąd też nazywa się ją również częstotliwością kosmiczną lub częstotliwością harmonijnego porządku natury. Jest dźwiękiem uzdrawiającym ciało. Wiadomo już, że cały nasz wszechświat oparty jest na wibracjach o określonych częstotliwościach. Jest po prostu dźwiękiem. Wszystko – ludzie, zwierzęta, przedmioty, słowa, czyny – posiadają swoje unikalne wibracje, czyli nadają na danej częstotliwości tak jak fale radiowe o różnych częstotliwościach. Wiadomo też nie od dziś, że dźwięk może ukoić, uleczyć, ale można też oddziaływać  drażniąco na całe ciało.  Narzucona współcześnie częstotliwość 440 Hz jest czymś obcym i nienaturalnym. Podobno nawet muzyka relaksacyjna nadawana w tej częstotliwości brzmi agresywnie i kłuje w uszy.  Muzyka w 440 Hz jest zbyt głośna, przesadnie dynamiczna i po dłuższym czasie słuchania źle na nas wpływa.

 (źródło – dobrewiadomości.net)

Myślę, że Bogusz jest nie tylko świadomym muzykiem, ale i duszą, która poszukuje prawdy i autentyczności. Uważam, że odnajduje je w muzyce, która daje mu siłę, spokój i możliwość doświadczania swojej emocjonalności.

Warto również wspomnieć o fenomenalnym projekcie okładki, który został stworzony przez Ewelinę Kotre. Tak samo książeczka z tekstami na tle drzewa życia, oraz zdjęcia Bogusza z gitarami to jej dzieło.

Uważam, że album zasługuje na miejsce w najlepszych sklepach muzycznych, natomiast sam Bogusz zdradził mi w mailu coś o swoich pragnieniach muzycznych. Cytuję: ”Moim największym celem i marzeniem jest tworzyć muzykę, która będzie autentyczna i stanie się ważna dla ludzi do których trafi”. Życzę tego Boguszowi i mam nadzieję także jak zapewne fani kibicujący jego twórczości, że będzie druga płyta, a pandemia nie zatrzyma organizowania koncertów, na których jeszcze znowu usłyszymy Bogusza wśród szerokiej publiczności.

Recenzja : Piotr Siedlecki

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!