HIGH ON FIRE + FIREBREATHER + GOSPEL OF THE FUTURE, 7 LIPCA 2022 – Warszawa Hydrozagadka

Nieczęsto w muzyce rockowej się zdarza aby po opuszczeniu jednej kultowej grupy udawało się muzykom stworzyć następną legendę, a jednak bywają takie przykłady. Zdarzyło się w przypadku zespołu Sleep, otoczonego na scenie stoner/doom/psychodelicznej swoistym kultem, porównywalnym do statusu zespołu Kyuss. Ze składu tria wyrosły dwie formacje równie szanowane na scenie przesterów i gęstego dymu – basista Al Cisneros utworzył pełen religijnego uniesienia Om zaś gitarzysta Matt Pike zaproponował agresywny heavy metal w High On Fire. I ten drugi obiekt kultu stonerowego zaprezentował się 7 lipca w warszawskiej Hydrozagadce, tradycyjnie wywołując poruszenie na scenie stonerowej i doomowej. A co widziałem i słyszałem, o tym teraz opowiem…

Przed High On Fire wystąpił zespół Firebreather, który jak mało kto pasował do wieczora.
Już w studyjnych nagraniach słychać było zamiłowanie Firebreather do chropowatego stylu High On Fire, który bardzo udanie odtwarzali, z manierą wokalną na czele. Oczywiście motyw ognia w nazwie także nie mógł być przypadkowy, tak jak prezencja sceniczna: także trio, a śpiewający gitarzysta uzbroił się w gibsona podobnego do Matta Pike’a nawet trzymając instrument w podobny sposób. Mówiąc krótko, Matt i spółka musieli mieć za kulisami zagwozdkę: skoro my stoimy teraz tutaj, to jak występujemy równocześnie na scenie?!

No, ale w końcu wzięli się i wyszli osobiście.
Matt Pike, wyglądający jak krzyżówka Jamesa Hetfielda i Michaela Poulsena, już od początku był tradycyjnie pokłócony z garderobą – obnażanie brzuchola jest jego znakiem rozpoznawczym. Od pierwszych sekund uderzyli huraganem dźwięków i zebrani w Hydrozagadce mieli okazję zbliżyć się do kultu.
Dla mnie prywatnie, był to trudny test kultu. Mając w pamięci koncert Sleep sprzed kilku lat i faktyczną atmosferę obcowania z bardzo ważnym zespołem, teraz czułem, że pomimo wyluzowanej postawy, zespół walczy z materią. Może nie pomogło nagłośnienie, które nabierało kolorów przez pierwsze utwory. A może – wybaczcie drodzy fani gitary Matta – w riffach nie odnalazłem motywu, który by mnie porwał i utrzymał. Może, w końcu, poległem na oczekiwaniach, bo spodziewałem się ciężkiej psychodelii brodzącej w kwasie i smole, w nastroju Orange Goblin, Monster Magnet czy Karma To Burn, za to otrzymałem pogoń motorówką po bagnach i brzmienia bliższe Panterze, Black Label Society czy Lamb Of God. Na pewno nie mogę odebrać energii generowanej przez zespół – w sali było głośno i gorąco jak powinno być na High On Fire, ale dźwięki atakujące z głośnika odbijały się w mojej głowie echem pytającym o rzeczowość takiego uwielbienia dla zespołu. Don’t get me wrong – to był bardzo dobry koncert i więcej chcę takich, ale płaszcz oczekiwań, w który obleczono był trochę za duży…

Dawid ‘Qstosz’ Odija

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!