Koncert pełen wrażeń, wzruszeń i pozytywnej energii, czyli relacja z niesamowitego występu Depeche Mode w Warszawie

Emocje już powoli opadły po Warszawskim i Krakowskim koncercie Depeche Mode. A było ich sporo! Grupa rozgrzała z pewnością całą publiczność, dając powalający występ, który każdy zapamięta na długo. Przed nami jeszcze dwa koncerty w przyszłym roku z trasy Memento Mori, ale zanim do tego dojdzie, przypomnijmy sobie koncert ze Stadionu Narodowego w Warszawie, który odbył się 2 sierpnia 2023 roku.

Dla wielu fanów Depeche Mode był to kolejny znakomity koncert, lecz na stadionie znalazły się również takie osoby, które zespół zobaczyły na żywo po raz pierwszy. Tak było między innymi w moim przypadku. Ja, jak to ja, bilet kupiłam na ostatnią chwilę z drugiej ręki. Myślałam nad zakupem biletu w dzień rozpoczęcia sprzedaży. Nie doszło jednak do zakupu i bilet odkupiłam od sprawdzonej osoby ponad miesiąc przed koncertem. Nie ukrywam, że byłam bardzo zadowolona z tego zakupu.

Podróż z Gdańska do Warszawy odbyłam pociągiem z samego rana. W pociągu od razu było widać, że nie jadę sama na koncert. Wokół mnie siedziało mnóstwo osób w koszulkach z logiem zespołu. Podróż pociągiem minęła mi bardzo szybko. W Warszawie wysiadłam na stacji Warszawa Centralna, nie bez powodu. Jeszcze przed koncertem postanowiłam zwiedzić Warszawki Hard Rock Cafe, w którym można znaleźć muzyczne pamiątki różnych znanych osób, między innymi Depeche Mode.

Po opuszczeniu restauracji od razu ruszyłam w stronę Stadionu Narodowego, pod drogą zahaczając o kwiaciarnie, aby kupić czerwoną różę (jak się później okazało, nie chcieli mnie z nią wpuść, więc odałam ją na przechowanie). W kolejce pod Stadionem ustawiłam się około godziny dwunastej, aby zająć dobre miejsca na płycie. Ludzie w kolejce byli przemili, więc czas bardzo szybko nam mijał. Bliżej godziny 17 zaczęło przybywać coraz więcej ludzi. Pojawił się nawet fan (Pozdrawiam Pana Piotra, jeśli to czyta 😉 ) w przebraniu króla, które nawiązywało do teledysku piosenki “Enjoy the Silence”.

Równo o godzinie 17 zostały otwarte bramki. Osoby z biletami Early Entrance weszły o godzinę szybciej. Wejście na teren stadionu poszło bardzo sprawnie i bez większych problemów. Zajęłam miejsce i nie zostało mi nic innego jak tylko czekać na Depeche Mode. W międzyczasie można było pójść kupić coś do sklepiku z merchem zespołu, ja tym razem się nie skusiłam. O godzinie 19:45 na scenie pojawił się support. Był nim zespół Hope z Niemiec. Nie porwał on jednak za bardzo publiki swoją muzyką. Po jego występie zostało niespełna 15 minut do wyjścia Depeche Mode.

Wybiła godzina 20:45 i jest! Zespół pojawił się na scenie, zaczynając swój występ intrem. Utwory, które rozpoczęły koncert po Interze to “My Cosmos Is Mine” i moje ulubione “Wagging Tongue” z ich najnowszego albumu “Memento Mori”. Tuż po nich mogliśmy usłyszeć dobrze wszystkim znane “Walking in My Shoes”, “It’s No Good”. Następnie usłyszeliśmy “Sister Of Night” oraz “In Your Room”, które każdy słuchał z zafascynowaniem. Gdy padły pierwsze dźwięki “Everything Counts” fani od razu wpadli w taneczny nastrój. Podczas tego utworu Dave dotknął rękę jednej dziewczyny z publiczności, która miała kartkę z napisem “DAVE PLEASE HOLD MY HAND”. Myślę, że zapamięta to na długo i z pewnością był to jej najlepszy koncert. Na sam koniec publiczność zaśpiewała razem jak jedna wielka rodzina refren utworu. Wkrótce po tym usłyszeliśmy “Precious” wyśpiewane wraz z publicznością oraz czarujące “Speak to Me”. Po tym utworze usłyszeliśmy “Question Of Lust” i “Strangelove” śpiewane przez Martina. Na żywo brzmiało to obłędnie. Jeden z lepszych momentów podczas tego koncertu moim zdaniem. Tak właśnie minęła pierwsza godzina show. Drugą godzinę koncertu rozpoczął utwór “Ghosts Again”, który również pochodził z ich najnowszego albumu. Następnie usłyszeliśmy “I Feel You” i “A Pain That I’m Used To” to właśnie podczas tego utworu Dave pokazał nam swoje taneczne zdolności, tańcząc na wybiegu. Na “World in My Eyes” miało miejsce wspomnienie zmarłego członka zespołu Andy’ego Fletchera, gdyż to był jego ulubiony utwór. Pod sceną fani wyciągnęli kartki z napisem “FLETCH” oraz wykonywali charakterystyczny gest dłońmi z okładki singla, a górna trybuna w tym czasie z latarek ułożyła napis “Fletch”. Może nie wyszła ta akcja idealnie, ale jak na tak krótki czas jej zorganizowania prezentowało się to bardzo dobrze. Po tym pięknym utworze przyszedł czas na “Wrong”, “Stripped” oraz “John the Revelator”. Koncert dobiegał ku końcowi. Dlatego nie mogło zabraknąć największego hitu zespołu (jednego z wielu oczywiście), a mowa tu o “Enjoy the Silence”. Nie ukrywam, że właśnie do tego utworu wydarłam się najbardziej. “Enjoy the Silence” na żywo to totalnie inny wymiar. Nie dam rady opisać mojej radości, jaką czułam podczas tego utworu, ale uwierzcie mi na słowo, była ogromna! Szczególnie jak Martin wyszedł ze swoją solówką na wybieg. Obłęd! I tym oto utworem Depeche Mode zakończył swój występ.

Wiadomo, że na tym nie mogło się zakończyć, więc cały stadion zaczął wywoływać zespół aplauzem. Co nam się udało. Depeche Mode wyszedł i zagrali jeszcze czerty utwory. Zaczęło się od “Waiting for the Night”, które zostało zaśpiewane przez Martina i Dave na wybiegu. W pewnym momencie Dave nawet oddał na moment mikrofon młodemu chłopcu! Tuż po tym pięknym utworze dostaliśmy taneczne “Just Can’t Get Enough”. Na koncercie nie mogło zabraknąć również “Never Let Me Down Again”. Czekałam cały koncert na ten moment. Tyle razy oglądałam to na YouTube, aż w końcu mogłam sama to przeżyć i pomachać ze wszystkimi. Oglądając teraz ten moment na nagraniach, przechodzą mnie ciarki, ile tam było wiary! No i na zakończenie koncertu usłyszeliśmy niesamowite “Personal Jesus”.

Do dziś nie wierzę, że tam byłam. Świetny koncert! Pełen pozytywnej energii od zespołu i fanów. Wszyscy wokół mnie świetnie się bawili. Zespół bardzo dobrze został przyjęty przez polską publiczność, za co bardzo często dziękował podczas występów. Depeche Mode są w bardzo dobrej formie mimo upływu lat. Dave praktycznie cały czas latał po scenie tanecznym krokiem. W dodatku ta piękna scena. Niby prosta aranżacja, a jaką robotę robiła, oświetlenie również. Trzeba też pochwalić nagłośnienie, bo to z nim na Narodowym zawsze są największe problemy. W tym dniu nie było żadnych, wszystko było bardzo dobrze słychać. Co tu więcej dodać. Niesamowity, obłędny, rewelacyjny koncert. Komu nie było dane zobaczyć zespół na żywo, polecam kupić bilety na Łódź. Nie będziecie żałować! Na żywo jest sto razy lepiej niż na tych wszystkich nagraniach w internecie. W szczególności na płycie tam każdy bawi się wspaniale. Depeche Mode wie jak zrobić wielkie show, które każdy zapamięta na długo.
Enjoy

Lista utworów z Warszawy:

INTRO
MY COSMOS IS MINE WAGGING TONGUE
WALKING IN MY SHOES
IT’S NO GOOD
SISTER OF NIGHT
IN YOUR ROOM
EVERYTHING COUNTS
PRECIOUS
SPEAK TO ME QUESTION OF LUST
STRANGE LOVE GHOSTS AGAIN
I FEEL YOU
A PAIN THAT I’M USED TO
WORLD IN MY EYES
WRONG
STRIPPED
JOHN THE REVELATOR
ENJOY THE SILENCE
WAITING FOR THE NIGHT
JUST CAN’T GET ENOUGH
NEVER LET ME DOWN
PERSONAL JESUS

Lara

4 thoughts on “Koncert pełen wrażeń, wzruszeń i pozytywnej energii, czyli relacja z niesamowitego występu Depeche Mode w Warszawie

  1. ojejku.. czytając Twój piękny wpis wróciłam wspomnieniami do tego dnia.. Zdecydowanie był to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Warto było czekać tyle godzin, aby będąc pod sceną móc wreszcie zobaczyć na własne oczy jak Dave tańczy. To niesamowite ile emocji zespół Depeche Mode obudził we mnie tego dnia! Jestem wdzięczna im za to i Dziękuję też wszystkim osóbką, które były tam ze mną🐺🤘💜🎶

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!