Riffy, riffy, jeszcze raz riffy, lodowe pustkowia i wyczucie przeboju – dzięki tym atrybutom Frozen Soul prędko wdrapali się na szczyt. Obecnie, mimo krótkiego, bo kilkuletniego stażu, są jednymi z najważniejszych reprezentantów death metalu. Słuchają ich oldschoolowcy, jak i dopiero wchodzący w gatunek nowicjusze. Pochwał nie szczędzą im słuchacze z zupełnie niemetalowych kręgów, jak i śmierćmetalowi weterani. W końcu trasa z Dying Fetus czy liczne festiwalowe strzały nie wzięły się znikąd… Ten zespół brzmi tak, jakby Bolt Thrower powstało dziś i w zupełnie współczesny sposób siało pożogę godną „War Master” czy „The IVth Crusade”. Imponujący sukces, imponujące numery i imponujące przesuwanie granicy ciężaru na żywo.
|