Fallout już dostępny w Prime Video! / Recenzja !

War, war never changes. I tak samo nie zmienia się wizja świata Fallouta w wykonaniu Bethesdy – właściciela praw do tego postapokaliptycznego uniwersum. Pierwszy serial opowiadający o losach wyniszczonego nuklearnym kataklizmem amerykańskiego pustkowia jest bardzo spójny z tym, co Todd Howard prezentuje swoim fanom od trzeciej części tej serii gier. Radioaktywne historie krypt, ghouli, Bractwa Stali i odradzającej się cywilizacji zostały w serialu przedstawione z charakterystycznym przymrużeniem oka, ale jak zwykle dotykają skomplikowanych filozoficznych pytań o istotę natury człowieka.

MUZYKA

Świat Fallouta niezmiennie zanurzony jest w muzyce kojarzącej się z latami 30’-60’ – spotkamy piosenki znane z gier komputerowych, ale poznamy również kilka „nowych utworów”. Wszystko bardzo zgrabnie przedstawia nam obraz świata, który zatrzymał się w momencie nuklearnej zagłady. Muzyka, niejednokrotnie nostalgiczna, opowiadająca o nieskończonej miłości idealnie koresponduje z wyniszczonymi pustkowiami i brutalnością niezbędną do przetrwania na nich. Twórcy serialu idealnie oddali ciepły, lampowy klimat tak dobrze znany wszystkim graczom z wielogodzinnych samotnych wędrówek po amerykańskim radioaktywnym, postnuklearnym krajobrazie.

KRAJOBRAZ

Pierwszym zaskoczeniem serialu jest fakt, że otaczający fabułę pejzaż jest bardzo zróżnicowany. Akcja toczy się wiele lat po wybuchu bomb atomowych i niektóre rejony flory są już naprawdę dobrze zrekonstruowane. Spotkamy więc typowe pustynne pustkowia, ale będziemy śledzić losy bohaterów wśród drzew czy wysokich, zielonych traw. Tak samo zobaczymy niewielkie, zaniedbane osady zlokalizowane w zgliszczach dawnych zabudowań, jak i tętniące życiem miasteczka. Do grona wiernych fanów najstarszych części gry puszczone zostało oko w postaci pewnej bardzo dobrze znanej lokalizacji, której nazwy oraz roli w całej fabule nie chciałbym nikomu zdradzić przedwcześnie!

FABUŁA

Serial opowiada o przeplatających się wzajemnie losach kilku bohaterów, co buduje ciekawą, dynamiczną narrację. Spotkamy również ujęcia z dalekiej, przedwojennej, przeszłości. Jak to w świecie Fallouta bywa – mamy okazję śledzić jak misterne konstrukcje łańcuchów przyczynowo skutkowych prowadzą nas po nitce do kłębka, którym jest zaskakujący finał niektórych wątków. Twórcy serialu bardzo skutecznie weszli w świat kanonicznej już serii gier. Tak jak mogliśmy się spodziewać, Bethesda bardzo uważnie wpłynęła na sposób kreacji tego uniwersum. Fani pierwszych dwóch odsłon Fallouta mogą uznać, że serial jest trochę zbyt lekki i brak mu gatunkowego ciężaru. Trzeba jednak pamiętać, że od rebootu tytułu w postaci trzeciej części gry uwagę skupiono dużo bardziej na przygodowym aspekcie eksploracji postnuklearnego uniwersum. Spotkamy więc dużo komizmu, krwawych, wręcz przerysowanych scen walki. Ale nie zabraknie również mroku czającego się w korytarzach krypt, baz wojskowych i kryjówek bandytów.

WYKONANIE

Fallout zdecydowanie jest serialem, który ogląda się lekko i przyjemnie. Akcja zbudowana jest wartko i w sposób bardzo przystępny. Bohaterowie są wyraźnie, czasem wręcz karykaturalnie, zarysowani – dzięki czemu szybko wzbudzają w widzu intensywne emocje. Z mojej strony na szczególną uwagę zasługuje rola Waltona Gogginsa, który idealnie wpasował się w klimat postnuklearnego kowboja. Odcinki w bardzo dobry sposób równoważą akcję, opowieść, emocje i eksplorację świata. Naszpikowane są również easter eggami, które sprawią zaprawionym graczom Fallouta wiele frajdy, ale nie będą przeszkodą dla ludzi wchodzących w ten świat po raz pierwszy. Chciałbym docenić również fakt, że odcinki były dla mnie bardzo równe – nie odczułem, aby któryś z nich był wyraźnie gorszy czy przepełniony nudą. Niektórzy z aktorów grających główne role wydawali mi się nieco zbyt przerysowani, jednak w toku serialu ich postacie ewoluują, dzięki czemu ukazują ciekawe zderzenie i wpływ różnych postaw mieszkańców radioaktywnych pustkowi na siebie nawzajem.

PODSUMOWANIE

Fallout nie jest serialem idealnym. Ale z mojej perspektywy nie zapowiada się również formatem zamkniętym. Pierwszy sezon wygląda mi raczej na prolog pięknej przygody, którą szykuje dla nas Bethesda. Jako wierny fan tej serii gier bawiłem się świetnie, ponieważ twórcy serialu zaprosili mnie do jednego z moich ulubionych uniwersów i opowiedzieli w bardzo zacny sposób kilka ciekawych historii, które pozwoliły mi na głęboką refleksję nad stanem naszej ludzkości. A wszystko to we wspaniałej postnuklearnej scenografii, z klimatyczną muzyką i porządną dawką szorstkiego niejednokrotnie humoru. Polecam ten serial zarówno oddanym fanom Fallouta, jak i ludziom, przed którymi pierwsza wycieczka do przeciwatomowych krypt. Wierzę, że każdy odnajdzie coś dla siebie, a Bethesda zrobiła doskonałe rozszerzenie sumiennie budowanego radioaktywnego świata.

Recenzja : Aleksander Dmowski

(L-R) Ella Purnell (Lucy) and Kyle MacLachlan (Overseer Hank) in “Fallout”
Ella Purnell (Lucy) in “Fallout”
Ella Purnell (Lucy) in “Fallout”

Brotherhood of Steel and Vertibirds in “Fallout”
Power Armor Suits in “Fallout”

Power Suit and Aaron Moten (Maximus) in “Fallout”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Copyright © 2022 | Strefa Music Art | Realizacja: Studio Graficzne 702

error: Zabezpieczone!!